sobota, 16 lutego 2008

Dzien w bawialni :)

Tydzien temu moje dziecko dopadla grypa jelitowa. Zaczelo sie od wymiotów,a nastepnie do biegunki. W zeszly poniedzialek mielismy jechac zalatwiac paszport Oliwce,ale musielismy odwiedzic szybko lekarza. Odrazu zostala postawiona diagnoza- grypa jelitowa, Oliwka juz odwodniona. Wystarczylo ze przez jeden dzien prawie nic nie pila i zdazyla sie odwodnic.
Przepisali nam gastrolit i jeszcze jakies leki na powstrzymanie biegunki i mielismy zakaz wychodzenia na dwor. Pierwszy raz nie poznawalam swojego dziecka, Oliwka caly czas prawie spala,nie chciala sie bawic,nie chciala jesc,pic. Byla inna.Za to wiecej sie do mnie przytulala. Picie i leki musielimy jej wstrzykiwac na sile strzykawką,przyczym byl straszny placz Oliwki.Ona stanowczo protestowala temu. Dopiero po 4 dniach Oliwka czula sie znacznie lepiej,wrocil do niej apetyt,checi do zabawy.
A dzis postanowilam ją zabrac po raz pierwszy do bawialni. Pojechala z nami jeszcze moja kolezanka z Marcelekiem o 4mce starszym od Oliwki.Dzieciaki mialy radoche ze hej. Oliwce najbardziej przypadly do gustu pileczki z basenu i wdrapywanie sie po kolorowym materacu do gory,a zjezdzac z niego,jeszcze bardziej.
 Bylysmy tam 1,5h.Ja pstrykalam fotki biegajac za nią, a ona biegała po calej bawialni .Oczywiscie byl maly roblem z opusczeniem sali. Dzieciaki nie chcialy sie ubierac.Ale mialysmy na to sposob, przekupilysmy dzieciaki lizakami i bylo juz po klopocie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz