poniedziałek, 21 lutego 2011

No to przyszedł czas na ospę.

Czesc,
melduje sie po pierwszym dniu w "Burdello" Od groma pracy ale jakos przebrnęłam ten dzień. Ja to mam fuksa, doslownie w pracy mnie by zastrzelili, gdybym teraz przedstawila im kolejne zwolnienie na dziecko i pozostawila tyle pracy. Moj malzon kolejne dwa tygodnie na L4,bo moja Oliwka ma ospę. Podłapała w przedszkolu. Kurcze zaprowadzilam ją tydzien po antybiotykoterapii . Wychodzi na to,ze nie byla na tyle odporna jeszcze. bo u nas w przedszkolu plagia ospy. W sumie to i dobrze że ona ma ją teraz, bedziemy mieli z głowy. Przyszlam z pracy i zaczelam ją szykować do lekarza na kontrol, patrze a ona plecy i karczek,brzuszek miala juz wywalony czerwonymi krostkami z wodą. Odrazu wiedzialam ze to ospa. Część krostek bylo juz rozdrapanych. Zadzwonilismy do lekarki, i powiedzielismy co jest grane. Kazała zrobic malej zdjecia i przyjechac bez niej. To moj malzon pojechal, diagnoza byla trafna- ospa. Dala Oliwce jakies krople heomapatyczne na Ospe, żadnych maści dziwne troche, ale powiedziala ze ona homeopatia tez leczy ospę. W piatek na kontrol. Żadnego kapania, tak aby te krostki szybko sie zasuszyly,a potem kolejne lekarstwo i lekka dieta.
Oliwia jak narazie czuje sie dobrze, ma apetyt, a te krostki jak narazie ją nie swedza az tak bardzo. Zobaczymy jak dalej bedzie przebiegac ta choroba Mam nadzieje ze mnie to g... ominie i nie podlapię tego, bo w tym wieku to ponoć masakra przechodzić ospę.

Pozdrawiam,

niedziela, 20 lutego 2011

Witam,
oj dawno mnie tutaj nie było, a wszystkiemu tego winien jest mój brak czasu.
Jeszcze niedawno Oliwka nam sie pochorowała, zaprowadzilismy ją na dosłownie 7 dni do przedszkola i od nowa piać znów choróbsko. Kolejne wizyty, kolejna wydana kasa i kolejne zwolnienie. Ja ze zwolnienia tym razem nie skorzystałam, a skorzystał mój mąż. Nie mogłam z tego powodu, że miałam już zaplanowane praktyki u Oliwki w przedszkolu. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy w przedszkolu. Już sobie powiedziałam, że jak tylko skończę studia zmieniam profesję. Chcę pracować w przedszkolu lub w szkole i tyle. Mam nadzieję, że mi się uda. Praca bardzo ciekawa, kreatywna i w ogóle. Bacznie obserwowałam Panie nauczycielki co robią i śmiem powiedzieć, że panie nie zaznają tam ciężkiej pracy. Praca jest bardzo wdzięczna, a dzieciaczki kochane. Co prawda było tam dwóch "rodzynków" ktorzy rozwalali całą grupę, ale dałyśmy sobie z nimi radę.  Zrobiłam sobie "plusy i minusy" tej pracy i mojej obecnej i domyślacie sie z pewnością w której pracy jest więcej plusów?!
Jedno co mnie ogromnie zdziwiło, to to jak rodzice ubierają swoje dzieci do przedszkola. Ja rozumiem że dobrze czasem hartować dziecko, ale ubierać dzieciaka przy -5 c mrozie dziecko bez podkoszulki to już przesada.
No dobra to tyle, jutro wracam do "szarej rzeczywistości" gdzie czekają mnie kużwa 4 półki akt do zrobienia, aż mi się płakać chcę jak sobie o tym pomyślę. No ale cóż....
Buziaki ogromne ode mnie i od Oliwki, ciaooooooo