niedziela, 27 września 2009

Pierwszy casting-domowy ;-)


Sama wpadla na ten pomysł z tą skakanką, sama sobie ją przywiązała,  sluzyla za mikrofon ;-)



U Oliwki w przedszkolu jest akcja pt Mamo Tato wolê wodê- fajna akcja. Ostatnio mi spiewa w domku tytuł pisoenkê ( posluchaj)


piątek, 25 września 2009

Jesienny sezon na paskudne "choróbska" rozpoczęty

No to sie moje dziecko nachodziło do przedszkola :(((
A zaczelo sie od kataru, a skonczylo sie na UPORCZYWYM kaszlu. Od minionego wtorku juz nie zaprowadzam Oliwki do przedszkola. W srode wizyta u lekarza. Niby nic wielkiego,zadnego zapalenia oskrzeli, tylko zalegająca w gardziolku flegma od kataruu, ktorą to moje dziecie nie moze do dziś wykrzusić. I stąd te ataki kaszlu,zwlaszcza w nocy.
Dostalismy dwa syropy, jeden m.in wykrztuśny, a drugi jakiś tam. Zalecono nam kontrol w piatek, czyli dzisiaj. No i kontrol byla, zadnej poprawy nie ma, a nawet i gorzej, przepisane kolejne lekarstwo(antybiotyk) na 7 dni, co 12h podawać. Cos czulam ze sie to skonczy na antybiotykach. Musimy siedziec w domu i kolejny tydzien bez przedszkola. Obawiam sie ze przez ta przerwę Oliwka odzwyczai sie. Zobaczymy,oby jak najszybciej wyzdrowiala, bo ja nie moge patrzeć jak ona cierpi :((
Nos caly zawalony, robimy inhalacje , ostatnio pomogly, miejmy nadzieje ze i teraz pomogą. Czuje ze przede mna kolejna noc nie przespana. Strasznie pokasłuje w nocy,ale to strasznie.Biedna az nie moze w nocy spać, placze do poduchy i ciągle powtarza, ze sie dusi, że nie moze spać :(
ehhh szkoda gadać.... ale tego mogłam sie spodziewać, tylko nie sadzilam ze tak szybko to nastąpi. No cóż uroki przedszkola...
p.s ma pytanie do was, czy podajecie dzieciom przy antybiotyku jakies specyfiki oslaniające? Ja bede musiala jutro dokupić Lakcid , lub Lacidofil.

sobota, 19 września 2009

Weekendowo- Przedszkolny festyn i nie tylko.

   (video- Oliwka z Julkš )

Dzis sobota, myslalam ze sobie troche pospie,ale gdzie tam.Oliwka przed 8 zrobila mi pobudke. Jak dla mnie to stanowczo za wczesnie. Wiec wlaczylam jej bajke a ja jeszcze probowalam sie zdrzemnšć. W koncu wstalam z lozka po 9, kapiel, male oganiecie chalupy i pognalysmy do przedszkola.
Dzisiaj mialysmy w przedszkolu festyn pt. Mexico. Pogoda nam dopisala, na niebie ani jednej chmurki i sloneczko ;-) Pewnie to juz ostatnie podrygi lata, no w sumie od wtorku mamy jesien. Nie lubie jesieni. Ale wracajšc do festynu, bylo bardzo fajnie, upieklysmy z Oliwka pyszne mufinki na przedszkolny kierszmasz. Inni rodzice tez przynosili, bylo tych wypiekow cale mnostwo. Kazdy mogl sobie zjesc ciacho popijajšc kawuniš. Byla tez loteria, gdzie Oliwka wygrala kalejdoskop i przenosne radyjko. Pieniazki z loteri i nie tylko beda przekazane cele dydaktyczne do przedszkola. Byly tez i konkursy. Z poczatku Oliwka nie chciala w zadnych zabawach uczestniczyc, dopiero w polowie sie rozkrecila, no i byly tance i  hulance w rytmach mexicana.
Oliwka spotkala swoje kolezanki z grupy ,m.in. Julkę. Mialam okazje porozmawiac z paniš Małgosiš ( na dole widać jš na zdjęciu z Oliwka i Julkš ) Przesympatyczna kobitka. Teraz kiedy wrocilam do pracy, nie odbieram malej z przedszkola i nie mam jak zamienic  z niš pare slow . W sumie nic nowego sie nie dowiedzialam, Oliwka jest grzeczna w gruupie, ladnie bawi sie z dziecmi, je posilki, nie duzo, bo nie dojada ale cos tam je, wola siku i.t.d
Do przedszkola przynioslam tez cale mnostwo wydrukowanych kolorowanek .
Dowiedzialam sie ze w pazdzierniku szykuje sie nastepna impreza przedszkolna, a mianowicie "Pasowanie na przedszkolaka". Juz nie mogę sie doczekac.
I to tyle. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i zycze udanego weekendu. Tak sie ogromnie ciesze, ze jutro niedziela, ze nie bede musiala budzic Oliwki do przedszkola, bo nie cierpie tego robić.
A dzisiaj udalismy sie ochody 10-lecia Korpusu Nato w naszym miescie. Impreza byla jak zawsze na szczecińskich Wałach Chrobrego. Moglysmy z Oliwka pozwiedzac wojenny sprzet, mi.in czlogi, amfibie, okrety wojenne i wiele innych fajnych rzeczy. Pogoda tym razem tez dopisala.
Tydzien temu zwiedzalysmy żaglowiec Chopena a dzisiaj np. statek wojenny ORP TORUŃ.
Oliwka z poczatku nie chciala na niego wejsc, bala sie wysokoœci, bala sie ze nim odplyniemy :-) musialam jej wytlumaczyć zeby sie nie obawiala. Weszlysmy i zwiedzalysmy .
Naprawde bylo super. A to wszystko tez dzieki mojej kochanej Mamusi, ktora nas tak czesto zabiera na takie wlasnie wypady.
Ok, teraz zmykam, ide wypic herbatke i spadam do lozka, bo od jutra znow codziennoœć. Ciesze sie bardzo, ze Oliwke jutro odbierze moja mama, przed 15, przez co wczesniej opusci przedszkole i nie bedzie musiala tyle czasu czekac. Jutro po pracy jadę do mojej Mamy na jej urodzinki. Bardzo jš kocham i dzięki niej zawdzieczam bardzo duzo. Została mi tylko ona.
paaaaa...




sobota, 12 września 2009

;-)

Tak spędzilyśmy dzisiejszy dzień, a od poniedziałku "szara rzeczywistość". Niestety, wracam ,wracam do kamieniołomów. Koniec 4 tygodniowej laby. Znow będę musiała potrzebować czasu żeby sie wpaść w ten zakichany rytm. Tak bym chciała znależć inną pracę, ale najpierw studia,dopiero potem...Na dziś tylko tyle, ogladam wlasnie M talent, i jak narazie zadna postać z dzisiejszego odcinka mnie nie urzekła....
Pozdrowienia dla wszystkich

Ogromne zmiany- powrót do pracy

Już 3 dzien mija jak wrocilam do pracy. Jest strasznie. Jestem zarobiona na maxa. Nie wiem w co łapy włozyć. To dopiero 3 dni, a ja juz padam na pysk. Czekam z utesknieniem na weekend,i dlatego tydzien strasznie mi sie dluży. A czekam dlatego, ze w koncu bede mogla sie wyspac i nie przezywać tego co przezywam jak budzę Oliwke. Tak mi jej szkoda. Sluchajcie nie dość ze ja przez to przedszkole , musze wstawac o godzine wczesniej, czyli o 5 rano, to o 5.30 musze zrywac ze slodkiego snu Oliwkę. Normalnie nie mam serca, zeby to robić. Ale muszę , nie mam wyjścia. Z pracy sie nie zwolnie. Ja wstaje o 5, szykuje sie do pracy, najgorsze jest to ukladanie wlosow, strasznie duzo czasu mi to zajmuje. Będe chyba musiala znow powrocic do swoich prostych dlugich wlosow, wtedy nie mialam z nimi tyle roboty. Budzę Oliwkę o 5.30. Idzie mi to opornie, a Oliwce zdecydowanie najbardziej. Nie chce wstawać, daje jej 10 min na przebudzenie, chce polezeć, wlanczam Minimini, zapalam swiatlo na dobre przebudzenie i glosno krzątam sie po domu. Na szybko zaparzam herbatke z cytrynka i miodkiem i usilnie próbuje wcisnąć jej śniadanie,ale nie chce. Nie dziwie, o tej porze to jeszcze jej zolądeczek jest scisniety po nocy. Ubieramy sie szybko, i wio do auta i gniemy do przedszkola. Oliwka jest odprowadzana na godz. 6.30. O tej godzinie jest garstka dzieci, moze 5,6 i jest tez pani dyzurująca ,ktora siedzi z dziecmi na korytarzu pelnym roznych zabawek,hustawek i tam sobie dzieciaczki bawią i czekają do 7 godziny jak przyjdzie ich pani z grupy. A następnie są zabierane do swoich salek. Dzisiaj do przedszkola dalam jej biszkopty, zeby chocia cos zjadla. Martwie sie ze ona nie chce jesc nic w domu, bo sniadanie mają dopiero o 8.30, czyli dwie godziny musi czekac w przedszkolu na sniadanie.Wiec pewnie jest glodna do tej godziny. Tlumacze jej zeby cos zjadla w domku, ale to nic nie daje.
Moze trzeba troche czasu, a wszystko wejdzie na swoj tor. Kiedy jestesmy juz w przedszkolu, przebieram jej obuwie, czasem przebieram w inne ciuchy i odprowadzam do pani. Od paru dni Oliwka za kazdym razem przeciaga nam pozegnania. Co sie juz z nia pozegnam , utule , pocaluje , Oliwka zaraz wola znow z zaplakanymi oczami zeby sie przytulic. Nie chce mnie puscic, wiem ze ona w ten sposob chce przedluzyc nasze pozegnanie w przedszkolu. Zauwazylam takze, ze co chwila wyputuje sie mnie, czy na pewno przyjdzie po nią tata, czy babcia. Potrafi tak w ciagu 1godziny zapytac moze 30 razy.A ja musze jej ciągle odpowiadac, czasami nie mam sily i cierpliwosci zeby ciągle powtarzac. Nie wiem co sie z nia dzieje, pewnie przez te wypytywanie, chce sie ona upewnic , czy oby na pewno ktoś po nią przyjdzie. O matko, mam nadzieje ze to minie.
A tak w ciagu dnia jest OK, bawi sie z dziecmi, uczestniczy w zabawach. Ostatnio nawet mieli lepienie z masy solnej, z plasteliny, czy tez malowanie rączkami. W korytarzu wiszą juz pierwsze ich prace. A co do lezakowania, to wiem ze spi. Nie ma co sie dziwic, skoro tak wczesnie jest budzona. Jest jeszcze cos, co sciska moje matczyne serce. Wiekszosc rodzicow zabiera swoje dzieci po godzinie 15, my takiej mozliwosc jak narazie nie mamy. I kiedy Oliwka widzi,ze jej kolezanki ida do domu, to strasznie sie wtedy smuci. Ponoc wczoraj plakala w przedszkolu na sam koniec dnia, nie mogla sie juz doczekac kiedy po nią ktos przyjdzie. Panie nawet mowily ze z poczatku myslaly ze jej cos dolega, a ona poprostu byla bardzo steskniona. Tak mi jej szkoda, kurcze biedne te dzieciaczki. Czasami narzekalam jak pracowalam na 2 zmiany, ze fajnie byloby pracowac na 1 zmiane od 7 do 15. I tak pracuje, bo chcialam, ale mysle sobie, ze praca zmianowa ma i tez plusy. W ogole prace powinno sie zaczynac od godziny 9 ;-) Niestety, nic nie jestem wstanie zrobić, Oliwka musi sie przyzwyczaić do tego systemu i mam nadzieje ze gładko jej to pojdzie. Mam nadzieje........
Dzisiaj odbierał ja tatus i wiem ze dzisiaj bylo o wiele lepiej, nie plakała. Kiedy tatus przyszedl po nia to bawila sie z innymi dziecmi ;-)
A na sam koniec napisze ze mamy w tą sobote festyn w przedszkolu A`la Meksykanski, stroje mile widziane. Jest prosba do rodzicow aby zrobili jakies wypieki,ktore bedą sprzedawane przez nauczycielki i pieniazki zebrane z wypieków zostana przeznaczone na przybory naukowe do przedszkola. Fajny pomysl co nie???? Podoba mi sie. No to tyle, koncze moje wypociny i ide lulu, bo znow przede mna tylko 6 godzin snu..................... :(((((((((((((((((((((((((

środa, 9 września 2009

Czasem lepiej,czasem gorzej ;-)

No i jesteśmy już po weekendzie, a juz następny przed nami :)
Nie bylo tak żle, a wręcz bym powiedziala ze bylo REWELACYJNIE!!! Oliwka nawet nie uroniła ani jednej lezki, gdy ją odprowadzałam. We wtorek bylo juz troszke gorzej, nie chciala za cholere mi wstać z łozka, lamentowala, a nawet i histeryzowała. Wczoraj miala pierwsze lezakowanie, ku mojemu zdziwieniu Oliwka zasnęla od razu. A dzisiaj ....a dzisiaj bylo tez lezakowanie. Idąc dzisiaj na sale troszke poplakiwala, chciala sie koniecznie przytulic do mnie,ale to i tak pikuś w porownaniu z innymi dzecmi jak widze.
Do dnia dzisiejszego niektore z nich placzą strasznie. Wczoraj i dzisiaj odebralam ją przed 15.00, jutro to samo. Dzisiaj idąc po Oliwkę na salę, po cichu skradlam sie pod otwarte akurat drzwi i podpatrzylam jak moje dziecko sie bawi. No widok byl przecudny, byla zabawa w kołko graniaste" Oliwka trzymala sie z innymi dziecmi za rączka i ladnie uczestniczyla w zabawie. Jest tylko jedne "ale", mianowicie, nie wiem ile Oliwka je w przedszkolu. Raz zapytalam pani ile ona zjada? Nie byla w stanie mi odpowiedziec, bo tlumaczyla tym ze obslugiwala w tamtym czasie inne dzieci, i nie wie. Patrząc po tym jak sie domaga po poworcie domowego obiadku, sądze ze za duzo tam nie je. Chociaż mogę sie mylić. Bo przecie moja corcia jest ogromnym łakomczuszkiem :-)
Oliwka ma tez juz swoja ulubioną kolezankę Julię, co fajnego ze ja i mama Julii polubiłysmy sie . Równa babka. Wczoraj mielismy pierwsze zebranie w przedszkolu. Omawiane byly sprawy organizacyjne , no i finansowe. Musimy teraz szykowac kase na wyprawke, rytmikę i .t.d. Pani zwrocila uwage rodzicom, co by bardziej sie postarali usamodzielniac swoje pociechy np. ubierania sie, mycie raczek itd. To mnie akurat nie dotyczy,rzec moge, bo moja cora sama myje raczki, sama umyje zabki, je samodzielnie sztućcami, a i nawet buty sobie ubierze,lub czy pupke sobie sama podetrze i wypruzni nocnik do sedesu . Ostatnio nawet u niej na topie jest smarowanie bulek maslem,wszystkim by chciala smarowac. Olilwka dostala juz pierwsze zaproszenie do bawialni na 3 urodzinki swojego kolegi z grupy, więc na pewno skorzystamy, tzn . Oliwka :),a 19 wrzesnia czeka nas przedszkolny festyn w ogrodzie, gdzie będzie nam towarzyszyc meksykańska muzyka. Więc jest fajnie.... pozdrawiam



czwartek, 3 września 2009

Trzeci dzień w przedszkolu

Trzecin dzień w przedszkolu był całkiem innych od pierwszego i drugiego.
Wstałyśmy o 7 rano, ubrałam ją, umyla ładnie ząbki, zjadła ładnie bananka i ruszylyśmy. Ciągle w mojej glowie byly mysli, że zaraz bedzie to samo co wczoraj, zwlaszcza kiedy dojezdzalam do przedszkola. O dziwo, tak dzisiaj nie bylo. Zapytala tylko Oliwka, czy przyjdę po nią razem z babcią. Powiedziałam, oczywiście , że tak!!!Złapała mnie za rączke i grzeczniutko weszła ze mną do środka. Bez problemu zmieniła buciki i odwaznie powędrowała na sale razem ze mną. Jeszcze na sam koniec powiedzialam ze ją bardzo kocham i że niedlugo po nią przyjde razem z babcią. Kiedy ją odbieralam po obiadku, powiedziala mi ze bardzo jej sie podobało, a pani powiedziała ze dzisiaj bylo SUPER, ani razu nie zapłakala !!! i ze Olwika ma już swoją ulubioną kolezanke Julię ;-), a na sam koniec Oliwka wręczyła dla mnie swoja pierwszy rysunek /kolorowankę , ktora pokolorowala dzisiaj w przedszkolu :). Oczywiście rysuneczek powędruje do teczuszki na pamiątkę.
Wiec moje serducho sie ogromnie raduje na tę okoliczość, odrazu na sercu lżej. Tylko, że za moment będziemy mieli weekend, a podobno po weekendzie jest najgorzej...... No zobaczymy....... Ale i tak jestem przeszcześliwa ze jest juz lepiej , pozdrawiam cieplutko

środa, 2 września 2009

Drugi dzień w przedszkolu.

Zaczyna się dramat. Juniorka ciągle popłakuje na samym wejsciu do przedszkola. Pozniej jest juz lepiej. To co przechodze , to przechodzi ludzkie pojęcie :( Buzia w podkówkę, łezki w oczach i tulenie się do mamy i, że nie chce zostać...
Dojezdzając samochodem juz do przedszkola Oliwka juz napominała mi ze nie chce isc do przedszkola. Nie chciala mi wysiąść z auta, trzymala sie kurczowo pasów zebym tylko jej nie zabrala. Wzielam ja prawie sila, ludzie sie patrzyli i widzialam w ich oczach wspolczucie,albo co innego. Mam to gdzies co mysleli, ci co maja dzieci wiedzą, przez co przechodzę i moje dziecko.
Weszlam z nią do przedszkola , jak tylko zobaczyla P. Malgosie byla histeria. Hmmm.... Na salę wprowadzilam ją tez sila, w inny sposób nie moglam tego zrobic. Gadanie, tlumaczenie w holu nie dawalo jakichkolwiek skutkow.Mogłabym tak siedziec na holu z nią, tak do 15 i tlumaczyć. Więc musialam to zrobić........... serce mi sie krajało i czulam sie jak wyrodna matka, zostawiając w taki sposob swoje dziecko.
Kolo godz. 10.00 zadzownilam do pani i dowiedzialam sie ze Oliwka plakala za mną , ze wykrzyczla glosno swoj zal, ktory zreszta slyszalam,ale po krotkiej chwili przestala. Dzis placzu bylo zdecydowanie mniej, niz wczoraj.Bawila sie z dziecmi, zjadla sniadanko, obiadek. A zabralam ją jak wczoraj, czyli po obiadku. I tak do konca tego tygodnia,a od przyszlego z zaliczymy juz lezakowanie. Odbiór godz. 14.15

W tym momencie Matce pęka serce i wpis się urywa....

wtorek, 1 września 2009

Pierwszy dzien mojej córeczki w przedszkolu.


Dzisiaj wielki dzień!!!
Godz. 9.20-Jestem wlasnie u swojej mamy. Budzenie bylo bez problemu. Ja troche w nocy nie moglam spac, pamietam ze snilo mi sie przedszkole, ale co dokladnie ,to nie pamietam.Oliwkę odstawilam w przedszkolu punkt 8.15. Jechalysmy autem, Oliwka mi radosnie mowila ze cieszy sie ze idzie. Weszlam z nią , przebralam buciki, sciagnelam bluze i pomaszerowalam z niš na jej sale. Wszystko bylo Ok, moze 5 min. Az kiedy dzieci bedšce juz na sali nie zaczely plakac. Spojrzalam na Oliwke, a jej lecą łezki po policzku. Pytam sie jej, dlaczego placze?
 A ona że chce isc ze mną do domu, zaczela mocno plakac. Pani podeszla do mnie i poprosila mnie zebym z nią wyszla na korytarz i probowala ją uspokoić. I tak tez to uczyniłysmy. Usiadlysmy na laweczce na korytarzu i ciagle jej powtarzalam,ze po nią niedlugo przyjde, ze jej obiecuje! Ale ona ciagle to samo:
CHCE DO DOMU,CHCE DO BABCI ISC NA OBIADEK i t.d 
Wymyslala wszystko co mozliwe, tylko zeby tam nie zostać.. Siedziala mi na kolanach wtulona w ramiona ,jak nigdy. Siedzialysmy tak, moze 10-15min, pomsylalam sobie, ze nie moge tak siedziec caly czas na korytarzu,ze musze jš w koncu zaprowadzić na tę sale, no i tak zrobilam. Weszlam z niš ,oczywiscie Oliwka byla b.zaplakana, powiedzialam Pani, ze przyjde po niš przed 12.00 i wyszlam. Kiedy juz drzwi byly zamkniete, slyszalam placz Oliwki i innych dzieci. Glupia ,jeszcze wrocilam pod sale zeby posluchac czy moje dziecko placze. No i w koncu wyszłam. Poszlam do mamy i stad wlasnie pisze. Jak narazie nie bylo telefonu z przedszkola, wiec mysle ze Panie dajš sobie radę. Ciezkie to bylo dla mnie przezycie, a dla Oliwki pewnie jeszcze bardziej.  
Zdaje  sobie sprawę, że to nie będzie łatwy okres dla mnie i dla Oliwki. Kiedyś musiał nadejść ten moment, ze będzie musiała parę godzin spędzić z dala ode mnie w gronie nowych pan i nowych dzieci.

Więcej napisze wieczorem,jak juz bedzie po wszystkim. Pocieszam się ,że moje dziecko nie pierwsze i nie ostatnie tak przeżywa rozłąkę z mamą. Jestem bardzo ciekawa , jak tam Oliwka,czy płacze? Czy coś zjadla,bo rano jak wstalysmy to dla Oliwki było zbyt wcześnie i nie miała ochoty na jedzenie. ..............echhhhhhhhhhhhhhh, niech będzie juz godz. 12.00 
Godz.22.00-DOPISEK
No dobra, jestem. Nie było, aż tak źle. Poszłam po Oliwkę przed 12.00. Juz nie mogłam wysiedziec w domu, cišgle o niej myslalam,czy jest jej tam dobrze. Przed przedszkolem jeszcze postałam i przeczekalam az dzieciaczki zjedza obiadek, bo ich godzina obiadu to 11.30. Godz. 11.45 ruszylam, juz nie moglam. Szlam jak w jakimś amoku, serce walilo mi jak dzwon, jedna myśl, jak najszybciej do cory. Idąc do niej, czulam wielką ogromną kluche w gardle, czulam ze sie zaraz rozwale na łopatki. Ale twardo szlam. Walczylam ze lzami. No w cudzyslowie "twardo". Bo co sie okazało, jak tylko pojawilam sie w holu i zobaczylam Oliwke tak grzecznie siedzšcš przy maluteńkim stoliczku i siedzšcš na malutenkim krzeselku zajadajšc obiadek, to padlam na twarz. Kużwa, rozkleiłam sie na  ten widok mojego dziecka z zapuchnietymi oczkami od palczu, wsuwajšcym ze smakiem obiadek.  Pani zawołala Oliwkę do mnie.
Najwyrazniej zauwazyla u mnie moje łzy, no i efekt byl taki, ze Oliwka zerwala sie z krzeselka i wielkimi lzami jak groch ruszyla w mojš stronę prosto w moje ramiona. Obie sie bardzo wzruszylysmy. Nie zapomne tego widoku. Zrozumialam, jaka OGROMNA WIĘŻ JEST MIEDZY NAMI. Pani Małgosia ( wych. Oliwki) wszystko mi powiedziala, co bylo jak zamknelam drzwi za sobš- rano. Nie bylo za ciekawie, Oliwka dlugo plakala za mnš, co zreszta bylo widac to po jej opuchnietych oczkach, ale i  po łzach byla i zabawa z dziecmi. O dziwo, nawet sama poszla usiąść pani Malgosi na kolanka,co bardzo mnie zdziwilo, gdyż na ostatnim spotkaniu adaptacyjnym Oliwka bardzo sie wstydzila pani. Dzisiaj bylo inaczej. Suuper. Wiem ze ladnie zjadla obiadek, sama poszla zrobić siusiu do tolaetki, rozmawiala z paniami , no i  jak pisalam juz wyzej , bawila sie z dziecmi. Czyli wiadomości bardzo dobre, więc kamien spadł mi z serca. Dostalam w drodze wyjatku  bezposreedni nr telefonu do pani, za co bardzo jej dziekuje. Oczywiscie nie zamierzam wydzwaniac do niej codziennie, ale z pewnościa skorzystam i przedzwonie i zapytam jak Oliwka miewa. Po rozmowie ,udalysmy sie na hol zeby przebrac Oliwke. Ubralam ją . Oliwka byla bardzo szczesliwa, to bylo widac w jej oczkach. Opowiadala mi co robila w przedszkolu, co jadla i takie tam...ale i  mowila mi tez ze b. plakala za mną .Padlo zdanie z ust Oliwki  KOCHAM SWOJE PRZEDSZKOLE!!! No super, mamcia sie cieszy- powiedzialam. Poszlysmy jeszcze odwiedzic przedszkolny zabaw, a potem pojechalysmy sobie do Mc Donalda , to taka moja mala nagroda dla corki za wszystkie  wylane lezki.
 Teraz rozumiem wszystkie matki, ktorych kiedys nierozumialam. Ten dzien bedzie dla mnie niezapomniany!! Oby jutro bylo jeszcze lepiej.......... a swojš drogš bardzo dziekuje Wam za miłe slowa w komentarzach,dobre z Was ciocie, a wszystkim mamš ktore sš na takiej samej drodze co ja, zycze jak najmniej stresu i dzieciom jak najbardziej, do jutra, paaaaaaaaaaa
                                                                      odbiór Oliwki