piątek, 29 października 2010

Cześć,
dzisiaj jestem juz ostatnią noc u swojej Mamy. Oliwkę zawiozlam niedawno do tesciowej, a ja jutro rano wstaje i jade do swojego nowego mieszkanka sprzatac tam. I tam juz zostaję. W niedziele chcemy wysprzatac tak mieszkanko, zeby Oliwka miala juz czysciutko w swoim pokoiku i miala zlozone mebelki. Duzo nam jeszcze rzeczy zostalo do zrobienia, nie mamy wszystkiego co chcielismy. Zostalo nam jeszcze wyposazyc kuchnie w nowe meble, ale to w przyszlym roku na wiosne, musimy meble do salonu kupic,wymienic panele w calym mieszkaniu, kupic exta oswietlenie, nawet rolet nie mamy jeszcze.
Narazie braklo nam funduszy na to wszystko i jak narazie nie przeskoczymy tego.
Oliwka miewa sie dobrze, od poniedzialku wraca do przedszkola po 3 tygodniowej przerwie.
Wczoraj robilysmy wspolnie naszą Dyniarkę na Halloween ;) nawet fajnie nam wyszło.

Bardzo się cieszę że nie mam w ten weekend zjazdu, bo juz bym chyba nie wyrobila. Ale co tam moja radosc bedzie krotka, bo to tylko jedyny wolny weekend jaki sie zapowiada na mojej uczelni. Jedyna dobra wiaodmość, to że zmienila sie ustawa i pracodwaca bedzie mial obowiazek udzielac mi urlop szkoleniowy i dofinansowywac moja szkołę. Ale to drugie akurat mniej mnie interesuje, bo nie chce byc zwiazana lojalką.
Na uczelni mam zadane juz 9 prac do napisania, z tego sie nie cieszę, bo nie mam kiedy tego pisac, skoro bede miala co tygdzien zjazdy. Z dziewczynami bedziemy pisac petycje do naszego dziekanatu o zmiane naszego planu zajęc na dwutygodniowy, tak jak mialo byc.

A jakie mamy plany na weekend, a wiec jutro sprzatanie od rana, w  niedziele wybieram sie na gob moich dziadkow a w poniedzialek ide na grob mojego Taty,a w miedzyczasie oczywiscie sprzatnie, bo tego jest od groma.
Pozdrawiam i zycze udanego weekendu. 

środa, 20 października 2010

Kawał

Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki.
Szarpie się, męczy, ciągnie…
- No, weszły!
Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi:
- Ale mam buciki odwrotnie…
Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią… Uuuf,
zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść….. Uuuf,
weszły!
Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi:
- Ale to nie moje buciki….
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. Odczekała i znowu szarpie się z
butami… Zeszły!
Na to dziecko :
-…bo to są buciki mojego brata ale mama kazała mi je nosić.
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała, aż przestaną jej się
trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają….. weszły!.
- No dobrze – mówi wykończona pani – a gdzie masz rękawiczki?
- W bucikach

wtorek, 19 października 2010

Wyprowadzka.

Ja mogę z całą stanowczością powiedzieć, że juz sie wyprowadziłam. Troche mielismy przebojów w naszym mieszkaniu ( starym) Na sam koniec ,piec odmowił nam posłuszenstwa, w niedziele musielismy wołac fachowca od pieca. Piec został naprawiony dopiero dzisiaj, czekalismy na zamowioną część.W zwiazku z tym dopiero na dzisiaj na godz. 17.00 bylismy umowieni z tymi najemcami na oddanie kluczy. Z wielkim żalem to uczynilam, nie powiem. Zal mi opuszczac bylo to mieszkanie Mowię Wam jakie glupie uczucie oddawac klucze do swojego lokum Gdy przyszłam do domu i czekalam na tych gości to mialam takie wrażenie, jak bym byla juz obca we wlasnym domu , cholernie glupie uczucie A wychodząc z klatki to szczerze, po buczalam sie, a moj sie śmiał ze mnie Cholera w koncu 9 lat mieszkania robi swoje.
Kuzwa to nie jego mieszkanie, wiec mu łatwiej to przejść .Zbyt za bardzo sentymentalnie podchodze do wszystkiego.
Ja powiem szczerze ze i tak dobrze to znoszę, myslalam ze bedzie gorzej. Choc nie ukrywam ze mysle o tym czesto .Baa w nocy spac nie moglam. Nawet teraz stojac na papierosie na balkonie u mamy zastanawialam sie co oni teraz w moim domu robią ze bedą kąpać sie w mojej ukochanej wannie, uzywac moich mebli i.t.d
Strasznie dbalam o to mieszkanie, martwie sie  i mam nadzieje ze nikt mi tego nie zniszczy.
Wiem jedno i zreszta dzisiaj im stanowczo powiedzialam, ze zamierzam co miesiac tam zagladac i sprawdzac,czy wszystko jest w porządku.

Kiedy tam jeszcze sprzatalam w poniedzialek,czyli wczoraj, to juz sobie wmawialam ze to juz ostatni raz spogladam przez to okno, ze konczy sie nowy etap w naszym zyciu, a zaczyna sie następny.
Dla mnie każda zmiana jest trudna. Zawsze mi szkoda jak cos się konczy, sprzedaje- ale jest taka kolej rzeczy. Trzeba cos zamknąć, zeby otworzyć się na nowe.

Jestem ciekawa jak zniesie to Oliwka , to tez przeciez bedzie dla niej trudny okres przejściowy, bedzie musiala sie zaklimatyzowac na nowym miejscu. Tam gdzie mieszkalismy, ona miala swojego kolege w jej wieku. Nie bylo dnia zeby sie nie spotykali. On byl dla niej jak brat.
Teraz kiedy ją usypialam, to mi szepnela do ucha ze teskni za swoim domkiem a zaraz bedzie mowiła, ze teskni za Marcelkiem.Poprostu dzieciaki beda za soba tesknić. No ale dzieki Bogu nie wyprowadzam sie zbyt daleko, wiec kontakt będzie. Ale na pewno nie bedzie tak jak kiedyś.
A na sam koniec powiem wam ze staralam sie tak bardzo zeby tam niczego nic nie zostawić, no i co sie okazuje: Zostawilam w lodówce gar z usmazonymi kotletami. Musialam dzwonic i pytac czy bede mogla podejsc po swoj garnek i po swoje kotlety hmm no dziwne uczucie jak cholera.

Jak narazie przebywam u mamy z Oliwką. Oliwka dzisiaj miala isc do przedszkola, ale namówila babcie zeby jej nie odprowadzala, a babcia jak to babcia zmiękła :) i pewnie jutro bedzie to samo, zaloże się.
pozdrawiam
 

sobota, 16 października 2010

Ostatnia noc na starym mieszkanku

Witajcie, tak jak w tytule przede mną Ostatnia Noc w moim ukochanym mieszkanku, malym bo maly ale wlasnym. Mieszkałam az prawie 9lat. Meble zabrane, zostal komputer, tv, i Oliwki łózko w ktorym dzisiaj bede spała :) i sterta worków do zabrania.  Pamietam, Wprowadziliśmy sie do niego zaraz po ślubie, bodajże 4dni po.9 lat zleciało jak z bicza. Będzie mi brakować moich sąsiadów,a zwlaszcza mojej kochanej kolezanki-mamy Marcela z którym to Oliwka była jak siostra z bratem. Jestem przygotowana na to, ze kontakty nasze i naszych dzieci ulegną ukróceniu, znajac zycie. Choc będę sie starała, aby ten kontakt miedzy nami trwał. A wracając do mieszkanka,  któregoś dnia mieszkając z rodzicami, myłam włosy, nagle mój śp. Tato podszedł do mnie i powiedział że mam się szykować, bo jedziemy obejrzeć mieszkanie. Wbiłam się w szok. Mój Tato zawsze był zdania ze młodzi powinni mieszkać na swoim. Również ja sie z tym zgadzam. Pojechaliśmy na plac budowy. Po niecałym już roku wprowadziłam się ze swoim męzem do nowo wybudowanego mieszkanka. Nie jedni mi zazdrościli że ide na swoje odrazup o ślubie,a ja okropnie przeżywałam wyprowadzkę z domu rodzinnego i teraz tą przezywam. Bo  ja taka  sentymentalna bestia jestem. To mieszkanko jest takie nowiutkie i śliczniutkie z duzym balkonikiem. Sąsiedzi spoko, prawie sami młodzi. Ech pamietam, te parapetówy co drugi dzień w bloku. 
Z tym mieszkankiem mam piękne wspomnienia, m.inn urzadzanie swojego pierwszego gniazdka, wizyty na kaweczce moich rodziców, huczne parapetówy, imprezy , błogie lenistwo ciążowe a potem narodziny Oliwki i szykowanie kącika dla niej.Echh cudne wspomnienia.  Ale nie oklamujmy się, lada  chwilę polepszam sobie dobrobyt. Przeciez idę na większe mieszkanie, 4 pokoje, wiecej przestrzeni,  64m2 :) Będziemy mogli sie tam ganiać.
Oliwka będzie miała swój pokoik, my swoją sypialnie i salon. Tylko teraz najgorsze sprzątanie po remoncie, a remont jeszcze tydzien czasu bedzie gdzieś trwał i w zwiazku z tym Oliwka na weekend pojechala do dziadkow, a ja dzis i jutro sprzatania ciag dalszy i jade na tydzien do mamy z Oliwką. A potem już tylko gruntowne sprzątanie, skladanie mebli  i wprowadzka na nowe mieszkanko  ;-) a potem ciąg dalszy urządzania jego,bo jest teraz co urządzać a kasy brakuje więc bedziemy to robić wolno, znając życie. No ale nie odrazu Rzym zbudowali ;-)Nieprawdaż?
Pozdrawiam, i do zobaczenia na nowym mieszkanku.

niedziela, 10 października 2010

HEJA
Ja dzis dzien spedzilam na uczelni, fajnie nawet było. Naj fajniejsza byla pedagogika przedszkolna, duzo sie dowiedzialam na temat pracy przedszkola od wewnątrz i o organizacji pracy.Mialysmy tez zabawy ruchowe przy muzyce, no i kolorowanie. Kredki Oliwki sie przydały ;-)
Fajnie, przypomnialy mi sie czasy z dzieciństwa.
Ale za to rano zmarzłam jak cholera, tak bylo zimno ze wszystko bylo oszronione. O godz. 7 rano mielismy 0 C. A za dnia, byla już piekna pogoda ,bezchmurne niebo i cieplutko.
Ale pierdziele jutro rano zakladam zimową kurtkę , mam gdzies , ze potem po pracy bede sie pocić,ale wole nie marznąć z rana.

A Oliwka po prawie 1mcu jutro idzie do przedszkola. Cieszy sie. No ale to sie okaze jutro, jestem bardzo ciekawa jak to jutro będzie. Mam nadzieje obędzie sie bez placzu i że pochodzi do tego przedszkola dłużej.
Pozdrawiam

niedziela, 3 października 2010

Jade z Oliwka autem, ja prowadzę.
Oliwka nagle mnie pyta:
-Mamo, a te umywalki są zepsute?
Pytam jakie umywalki ?
Oliwka odpowiada:
No te , co wycierają tą dużą szybę.

:-)

Taki dialog  miałyśmy wczoraj :). Dziewczyny jestem, jestem. Nie mam ostatnio czasu nawet cos skrobnąć do Was. Od zeszlego tygodnia juz wróciłam do pracy .
Miałam ostatnio doła A to wszystko przez zakichana doktorkę którą na wstępię bym zabiła, sorry ale nie mam sił na tych łapiduchów. Bylam w ubiegły wtorek z Oliwka na kontroli u  alergologa w szpitalu. Doktorka ją osluchala i powiedziala ze nie ma juz zadnych szmerów. Powiedzialam ze jest znaczna poprawa,ze juz nie kaszle. A ona mi powiedziala ,że jak dla niej to Oliwka ma astmę .Zapytalam dlaczego tak mowi, powiedziala że ludzie nie asmatycy by tak szybko nie zaregowali na te leki ktore brala Oliwka ( pulmicort 0,125ml, berodual, flixonase) A sama powiedziała że Oliwce przepisała "końską dawkę", no to co się dziwić, że pomogły.
Przytoczylam jej ze mam kolezanke, ktorej dziecko tez czesto choruje na gorne drogi oddechowe i tez jest leczony pulmicortem i astmy nie ma zdiagnozowanej. Nie wiedziala co mi ma odpowiedziec w tym momencie. Rozpisała mi leki sterydowe do konca listopada.Pogieło ją , ja mam szpyrycować dzieciaka sterydami przez tyle mcy jak nawet nie ma zdiagnozowanej astmy .
Przeciez zeby zdiagnozowac astmę to trzeba zrobić szereg badan, a nie tylko diagnozować na podstawie podanych leków ktore pomogły mojemu dziecku. Prawda?
Chcieli mi dac kolejne zwolnienie,ale juz podziekowalam, bo w pracy by mnie zakatrupili.
Kurcze miałam dola z tym wszyskim, poszlam do alergologa po to zeby jej zrobić testy alergiczne a wyszla jakaś pseudo astma.
No i pomyślałam ze udam sie do drugiego lekarza pediatry pulmonologa,ktorego mam pod nosem. Poszlam odrazu na drugi dzień.Osłuchała ją , poczym powiedziała że Oliwka zdrowa, ale wyjalowiona sterydami. Do przedszkola ma narazie nie chodzić wlasnie z tego względu.Doktoka do ktorej poszlam, zapytala mnie wprost, czy Oliwka miala robione jakies badania na astme, czy w ogole ma jakies duszności, czy mamy zaswiadczenie o tej chorobie. Powiedzialam ze nie, to zkwitowała, że po jakiego grzyba mamy faszerowac dziecko sterydami,ktore na jedno pomagają a na drugie szkodzą(grzyby) . Mam wybrać ,albo leczę ją sterydami albo metodami naturalnymi. Oczywiście powiedziałam że wybieram met.naturalne.
Dostalysmy leki uodparniające i leki na odgrzybianie. Kontrolę mamy za 3 tygodnie. Powiedziala mi jednoznacznie, ze musze wybrać albo sterydy albo metody naturalne.
Wiec nie jest zle, oprocz tego ze tyle wydalam kasy (360zł wizyta+leki), ale trudno....co sie nie robi dla dziecka. Najważniejsze że uspokojono mnie. 9 listopada mam wizytę u alergologa i mam wprost kłamać tamtą lekarkę ze podawałam jej te leki na astme.  Przypomniało mi się, ze kiedy moj mąz zachorował na lekką grużlice, kiedy Oliwka miała 3mce, pulmolodzy chcieli abym podawała Oliwce profilaktycznie chemię zeby nie zachorowała, a jedni lekarze mi stanowczo odradzali, zeby nie podawać. Pamietam, bylam miedzy młotem a kowadłem. NIe podawałam jej tych leków i dziecko poki co nie zachorowało na tę chorobę zaczynającą sie na literkę "G". I tutaj przypadek jest podobny. Więc zadnych leków na astmę nie będę jej podawać. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

A tak pozatym teraz bede miala coraz mniej czasu zeby do was zagladac, za 2 tygodnie sie wyprowadzam z mojego ukochanego mieszkanka, malego ale wlasnego będę za nim tesknić. Mam troche spraw do pozałatwiania, ale w miare mozliwosci bede do was zaglądać. Pozdrawiam