wtorek, 19 października 2010

Wyprowadzka.

Ja mogę z całą stanowczością powiedzieć, że juz sie wyprowadziłam. Troche mielismy przebojów w naszym mieszkaniu ( starym) Na sam koniec ,piec odmowił nam posłuszenstwa, w niedziele musielismy wołac fachowca od pieca. Piec został naprawiony dopiero dzisiaj, czekalismy na zamowioną część.W zwiazku z tym dopiero na dzisiaj na godz. 17.00 bylismy umowieni z tymi najemcami na oddanie kluczy. Z wielkim żalem to uczynilam, nie powiem. Zal mi opuszczac bylo to mieszkanie Mowię Wam jakie glupie uczucie oddawac klucze do swojego lokum Gdy przyszłam do domu i czekalam na tych gości to mialam takie wrażenie, jak bym byla juz obca we wlasnym domu , cholernie glupie uczucie A wychodząc z klatki to szczerze, po buczalam sie, a moj sie śmiał ze mnie Cholera w koncu 9 lat mieszkania robi swoje.
Kuzwa to nie jego mieszkanie, wiec mu łatwiej to przejść .Zbyt za bardzo sentymentalnie podchodze do wszystkiego.
Ja powiem szczerze ze i tak dobrze to znoszę, myslalam ze bedzie gorzej. Choc nie ukrywam ze mysle o tym czesto .Baa w nocy spac nie moglam. Nawet teraz stojac na papierosie na balkonie u mamy zastanawialam sie co oni teraz w moim domu robią ze bedą kąpać sie w mojej ukochanej wannie, uzywac moich mebli i.t.d
Strasznie dbalam o to mieszkanie, martwie sie  i mam nadzieje ze nikt mi tego nie zniszczy.
Wiem jedno i zreszta dzisiaj im stanowczo powiedzialam, ze zamierzam co miesiac tam zagladac i sprawdzac,czy wszystko jest w porządku.

Kiedy tam jeszcze sprzatalam w poniedzialek,czyli wczoraj, to juz sobie wmawialam ze to juz ostatni raz spogladam przez to okno, ze konczy sie nowy etap w naszym zyciu, a zaczyna sie następny.
Dla mnie każda zmiana jest trudna. Zawsze mi szkoda jak cos się konczy, sprzedaje- ale jest taka kolej rzeczy. Trzeba cos zamknąć, zeby otworzyć się na nowe.

Jestem ciekawa jak zniesie to Oliwka , to tez przeciez bedzie dla niej trudny okres przejściowy, bedzie musiala sie zaklimatyzowac na nowym miejscu. Tam gdzie mieszkalismy, ona miala swojego kolege w jej wieku. Nie bylo dnia zeby sie nie spotykali. On byl dla niej jak brat.
Teraz kiedy ją usypialam, to mi szepnela do ucha ze teskni za swoim domkiem a zaraz bedzie mowiła, ze teskni za Marcelkiem.Poprostu dzieciaki beda za soba tesknić. No ale dzieki Bogu nie wyprowadzam sie zbyt daleko, wiec kontakt będzie. Ale na pewno nie bedzie tak jak kiedyś.
A na sam koniec powiem wam ze staralam sie tak bardzo zeby tam niczego nic nie zostawić, no i co sie okazuje: Zostawilam w lodówce gar z usmazonymi kotletami. Musialam dzwonic i pytac czy bede mogla podejsc po swoj garnek i po swoje kotlety hmm no dziwne uczucie jak cholera.

Jak narazie przebywam u mamy z Oliwką. Oliwka dzisiaj miala isc do przedszkola, ale namówila babcie zeby jej nie odprowadzala, a babcia jak to babcia zmiękła :) i pewnie jutro bedzie to samo, zaloże się.
pozdrawiam
 

2 komentarze:

  1. Ojej kochana to faktycznie to przezywasz, ja tam jakos jestem inna troszke od cebie i powiem ci ze wydaje mi sie to smeszne troche...takie traumatyczne przezycie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moze nie bylas w takiej sytuacji i dla ciebie sie wydaje to smieszne . Kazdy jest inny i kazdy przezywa to na swoj wlasny sposob.
    Wiem na pewno ze to minie, kwestia przyzwyczajenia.

    OdpowiedzUsuń