piątek, 26 grudnia 2008

Święta, święta i po świętach :)


Świeta i po świetach. Wigilia udana. Święta minęły jak zwykle bardzo szybko, ale też jak zwykle w ciepłej rodzinnej atmosferze. Wigilijny wieczór spędziliśmy wspólnie z rodziną.Tylko najwieksza szkoda ze nie bylo z nami mojej mamy. Niestety podziebila sie i nie zbyt dobrze sie czula i zostala w domu.
Prezenty byly super,jedzonko rowniez :)
Czytanie bibili w tym roku przypadlo na mnie. Pasterka tez byla o 24.00.Kolacja wigilijna była smaczna, w tym samym składzie co zawsze,no oprocz mojej mamy. Tylko jednego mi zabrakło jeszcze... Hmm  śniegu. Zawsze mowie ze telewizja kłamie!
Mielismy tez prawdziwego Swiętego Mikołaja. Oliwka byla wniebowzieta. Oczywiscie zgodnie z obietnica, przed odebraniem od mikolalaj prezentu byl dla niego piękny wierszyk :) co zostalo uwidocznione ponizej.
W tym roku św. Mikolaj byl bardzo chojny, a najbardziej dla Oliwki, gdyż dostala najwiecej prezentow,poczšwszy od 2lalek, wozka, klockow, kuchni, naczyn do gotowania, ubran, ksiazeczek i plyt DVD z "Dobranocnym Ogrodem". W pewnym momencie sama nie wiedziala czym ma sie juz bawic. Ale chyba najbardziej do gustu przypadly jej klocki drewniane,ktorymi sie razem bawimy w budowanie domkow i lalki ktora mozna karmic papkami i poic woda i ktora rusza szczekš :) Lalka rewelka. Polecam,sama sie niš pobawilam :)
Pierwszy dzien tez spedzilismy u tesciow, a juz drugi dzien w domku przed telewizorem. Jedyne co to wyskoczylysmy sobie z Oliwką autem do mojej mamy w odwiedziny :)No dobra pierdu pierdu...Swieta sie skonczyly, pozostal bol brzucha i potrawy w zoladku ktore strasznie korzystnie odbija sie na kondycji i sylwetce... A za tydzien sylwester. Jak zyc po tym obżarstwie jakim były œwięta. Plany juz macie? My wybywamy na tzw. "domówkę" do sšsiadów pietro wyzej. Będzie super sklad i super impreza. Mam nadzieje...Tak więc teraz czas na Sylwestra i Nowy Rok. Co przyniesie? To już wielka tajemnica... pozdrawiam

  
  

poniedziałek, 22 grudnia 2008

Magia Świąt Bożego Narodzenia


Jest w kalendarzu kilkanaście świąt państwowych i kościelnych, ale żadne nie może się równać z atmosferš  Świat Bożego Narodzenia. Prawda?
Już przygotowania do tego święta wprowadzajš mnie w atmosferę radości i oczekiwania. Nie jest ważne, że na święta trzeba tyle sprzštać, przygotować, kupić. Od razu przypomina mi się niepowtarzalna atmosfera tego święta z dzieciństwa i młodości (w PRL-u, a jednak radosna) i przygotowania jakie robiliśmy (przede wszystkim mama) na święta.
Mieszkanko mam juz wysprzatane na glanc, okna pomyte,udekorowne,firanki poprane,kurze starte, pierogi wlasnej roboty ulepione,jutro jeszcze sledziki i sernik z brzoskwiniami do zrobienia. Musze jeszcze skoczyc jutro do fryzjera i w pewne miejsce, gdzie musze odebrac prezent dla Oliwki,ktory zamowilam na Allegro. No i prezenty tez juz kupione,tylko czeka mnie jeszcze ich pakowanko.
Wigilie spedzamy u moich tesciow. Lubie tam spedzac swieta, bo zawsze co roku sa swieta z prawdziwego zdarzenia. Podstawowo musi byc 12 potraw,ktore kazdy musowo musi chociazby sprobowac. Zawsze jest czytanie bibili( ciekawe na kogo w tym roku przypadnie ). No a w tym roku na swieta  dojdzie nam jedna dodatkowa fuszka,jakim jest przebranie świętego Mikolaja. No przeciez jest kupiony stroj,no i ktoś bedzie musial sie za niego przebrać. Moge nawet ja , a dlaczego by nie.... tylko czy mnie Zabucha nie pozna???To jest pytanie...Zawsze jest jedno nakryte miejsce dla mojego ś.p Taty! Obowiązkowo tez będzie i pasterka. Juz nie moge sie doczekać.
A co do Oliwki,to tak spogladam sobie na suwaczek i widze ze moja cora skonczyla dzis 2latka i 5miesiecy,rowne...Qrcze ale to zlecialo.Jeszcze 4miesiace i do przedszkola bedzie trzeba zapisac.Ja nie moge!!
A tak poza tym Żabucha slicznie wola siusiu, czy tez kupke do nocnika, caly dzien potrafi chodzic juz bez pampka. Co bardzo mnie cieszy....
No i pokaze Wam jak moja "wierszokletka" rycytuje wierszyk, odpowiedni na tę porę. Obiecala mi Zabucha,ze jak przyjdzie do niej Sw. Mikolaj,to mu zaprezentuje, osobiscie:)
A wiersz zaczyna sie od slow: Mikolaju,Mikołaju co ty robisz...
a tak Zabucha urozmaica sobie czas ;-)

A mi na koniec pozostaje Wam zyczyć
Świąt radosnych,
przeżyć wzniosłych,
w zdrowiu, szczęściu i miłości.
Niech Swięta radościš
wypełniš Wasz dom
A Nowy Rok blasku doda
Waszym dniom!!!
♥.•**•.♥♥•**•.♥♥.•**•.♥♥•**•.♥

czwartek, 11 grudnia 2008

Znaki od Taty

Ja na szczescie nie spotykam zmarlych, ani nie slysze ich glosu, czy krokow. Chyba bym dostala zawalu... Nigdy tez nie poszukiwalam kontaktu z Tata, bo jest to zabronione przez Kosciol. No i podobno nigdy nie ma tez pewnosci, ze to nie jest akurat zly duch, ktory sie pod kogos podszywa, bo takie sytuacje sie zdarzaja.Jednak dzis w nocy mam wrazenie,ze Tato dawał mi znaki.Od paru miesięcy mam zalozoną strone z epitafium dla mojego ś.p Taty. No i wczoraj wlasnie na tej stronie,zobaczylam ze jest jakiś dziwny wpis.Nie będę go cytować,bo nie chce,ale co najwazniejsze wzbudzil we mnie fale dziwnych mysli z ktorymi meczylam sie az do momentu zasniecia. Kiedy lezalam juz w lozku,pomyslalam sobie w duszy ze chcialabym zeby przysnil mi sie Tato i rozwial te moje watpliwości. No i co sie stalo. Nie wiem, ktora to byla godzina, ale obudzilo mnie w nocy zapalone swiatlo w lazience. Bylam zdziwona dlaczego te swiatlo sie pali, przeciez idac juz spac,wylaczylam wszystko to co bylo potrzebne. Obudzilam szybko meza i pytam sie go,czy wstawal do tolety,bo sie swiatlo pali bez potrzeby i poprosilam go zeby je wylaczyl. Powiedzial ze nie wstawal. Ja zwyczajnie balam sie wstac i wylaczyc( moj slaby punkt-boje sie ciemnosci). Poszlismy dalej spac.
Godzina 5.50 wstaje do pracy, idąc do lazienki widze na podlodze ze lezy moja pusta torebka,ktora powinna lezeć na szafce u gory. Tymbardziej sie zdziwilam. Caly dzien o tym myslalam i stwierdzilam ze w nocy odwiedzila mnie chyba dusza mojego Taty. Oh my god,piszac to teraz to przeszywaja mnie ciarki. Nie przysnil mi sie, tak jak tego chcialam,tylko chyba dal mi tymi znakami ze byl tutaj i dal mi do zrozumienia, ze mam przestać tak myslec, tym bardziej idac spac, ze prosilam go o znak.
Nie wiem co o tym mam myslec, jak to wytlumaczyć?

DOPISEK 12 grudnia 2008r
Mamy już choinke, oczywiscie żywego srebnego swierka w doniczce. Jak co roku zresztą. Nie wyborazam sobie zebym mialam sztuczne drzewko. Nie wiem zawsze u mnie w domu rodzinnym byla prawidziwa i tak zostanie.
Oliwka ubierala, tym razem musze stwierdzić że jej niezle szło ubieranie choinki. Fakt, ze czasami ubierała na jednej gałązce aż po 3 bąbki :) Ale co tam.... Powolutku juz odczuwam swiateczna atmosferę.Teraz jak mamy choinkę i lesny zapach unosi sie po calym domku to tym bardziej. Na gadu gadu radio czesto wlanczam sobie kanał, gdzie non top lecą swiateczne piosenki,ktore znam z lat dziecinstwa.Ale zadnej nie przebije piosenka Wham "Last Christmas",kocham tą piosenkę i nigdy mi sie ona nie znudzi. Pewnie kojarzycie teledysk tej piosenki,i powiem wam szczerze,ze marzy mi sie taki wypadzik ze znajomymi w gory zimą poszalec:)
Jutro jedziemy na zakupy, zrealizować bony. Chce pokupować sobie juz rzeczy na swieta. Postanowiłam w te swieta ulepić 100 pierogów i upiec sernik z brzoskwiniami. Ciasto bardzo polecam, dla zainteresowanym moge podac przepis. Paluszki lizac, mowie wam :)
Co prawda swieta bedziemy spedzać u tesciow,ale bedzie fajnie jak sobie zapasik pierozkow zrobimy,bo nie ma nic lepszego jak odsmazane pierogi mmmmm........
A od paru dni kładąc Oliwkę do spania, opowiadalam jej historyjki o swietym Mikołaju czy też wierszyk o Mikolaju,ktorego pamietam sama uczylam sie od kolezanki kiedyś. No i moje dziecie w ciągu 4 dni zapamietalo caly wierszyk. Mam go nagranego na komorce, tak na pamiątke. Chcialam go wam pokazać, ale mam problemy ostatnio z tym video. Moze innym razem. Pozdrawiam ciepluchno i zycze milego weekendu :)Ale bym zapomniala, od czwartku ide na urlop na 2 tygodnie, wracam do pracy dopiero 5stycznia,az sie chce zyć ;)))))))

środa, 10 grudnia 2008

Wiadomość od nieznajomego.

cześć, jesteśmy nietypową parą wyuzdanych namiętnych kochanków ze Szczecina - ona 35 lat mężatka, lekko puszysta bardzo zadbana blondyna, on 24 lata wysoki brunet, żonaty - szukamy kobiety do wspólnychpieszczot - nie tylko sam seks ale jak najbardziej zabawy erotyczne przebieranki, pieszczoty z Pania i wszelkie namietne inscenizacje... :) - spotkania u nas w dyskretnej atmosferze podczas wyjazdów służbowych jednego zmałżonków zapewniamy 100% higieny zdrowia i dyskrecji

FOTKI WYSLEMY JESLI TYLKO CHCESZ
MICHAŁ I MONIKA
Taką wiadomośc dostalam na gg. Choc juz nieraz takie wiadomosci dostawalam,ktore zwyczajnie wylanczalam lub blokowalam.
Postanowilam sobie zagadac z tym kimś ,tak dla jaj. I co sie dowiedzialam. Oczywiscie najpierw moja ciekawość byla ze odrazu zazyczylam sobie zdjecie, dostalam. Po drugiej stronie ponoc byl chlopak,ktory tak jak wyzej,napisal ze szuka kobiety do igraszek, zabaw i.t.p,ze jest w parze z kobieta strasza,ktora jest mezatka i co 3 tygodnie zostaje sama bo jej mąz wyjezdza. Mialam nawet przez chwile z nim ponawijać, tak dla zartow,ale nieeeeeeeee,to nie dla mnie. Na koniec tylko napisalam ze brzydze sie takimi kobietami,wiec zaproponowal mi spotkanko tylko sam na sam,z nim.
Dobre co,myslalam ze spadne z krzesla :))
Odpowiedz moja brzmiala tak:NIE
No przeciez,jak bym mogła.......

piątek, 5 grudnia 2008

Mikołajki.


Na wstępie zapraszam do obejrzenia mojego nowego filmiku ;)

Jest mi niezmiernie miło poinformować, że jestem juz po wizycie w Domu Malego Dziecka. Bylo ciezko nam tam wejsc,bo wiedzialysmy z czym sie tam spotkamy. Dzieciaczki bardzo sie ucieszyly na nasz widok,bo domyslaly sie z czym do nich przyjechalismy,z kupa prezentow-ledwo co dopchalysmy to wszystko w auto. Jest taka akcja"I ty mozesz zostać swietym mikolajem", my nim zostalysmy. Jestesmy z siebie dumne, ze zrobilysmy taki dobry uczynek.Dzieci tam przebywajšce byly bardzo slodkie i o dziwo bardzo grzeczne.Caly dom liczy ok.70 wychowankow. Panie oprowadzily nas najpierw po sali dla niemowlakow,gdzie w jednej sali siedziala sobie w kšciku na czerwonym dywanie czworka slodkich panienek co mialy gora 8mcy,a i byla jedna dziewczynka co miala niecaly miesišc,ktora sobie smacznie drzemala w kojcu. Tylko jak weszlysmy do tego ich pokoiku, kazda z nas wziela dziecko na rece,bawila sie z nimi zabawkami,ktore im same przynioslysmy, a potem pani,ktora tam pracuje dala nam kazdej po butelce herbatki zebysmy maluchom daly pic. Widac bylo po oczkach ze dzieci potrzebuja ciepla i przytulenia sie. Prawie cala ta czworka byla chora,jednej strasznie lecial z noska katarek,a dwie nastepne kaszlaly. Potem przeszlysmy do pokoiku gdzie lezaly dzieci niepelnosprawne ktore mialy po pare latek, 3 i 4. Najbardziej utkwil mi widok spiacej niewidomej 3letniej dziewczynki.No a na koncu bylysmy juz u starszakow. Tam to sie dopiero dzialo. Jak tylko weszlysmy,to na wstepie pewna Wiktoria odrazu chwycila mnie za moja reke. Stala tak kolo mnie i trzymala. Nie chciala puscic. Dzieciaki mialy ogromna radoche, ale najbardziej ze slodyczy,ktore sie w mig rozeszly.Powiem wam szczerze, ze jak sie patrzylo  na te dzieci,to serce sciskalo z żalu. Dlaczego te biedne dzieciaczki nie maja prawdziwego domu??!! Dlaczego ludzie ,matki maja tak ogromnš znieczulice,aby oddac dziecko do domu dziecka. No bo nie ukrywajmy, wszystkie dzieci a jest ich 70 w tym domu trafilo tam z rodzin patologicznych. Wiem to z samego zrodla. Sama jestem matkš i nie wyobrazam sobie zostawic dziecko.Bo przeciez wiadomo jak odczuwaja dzieci brak serca matki i milosci.To jest nie do opisania.
Zegnajac sie z nimi obiecalysmy im ze na pewno jeszcze ich odwiedzimy.
Z Madziš
   
Od lewej:Zuzia,Dominiczka i Wiktoria
  
Z Witkoriš
  
  
Po wizycie w Domu Dziecka pojechalysmy z Aga do Sklepu,gdzie byla tam impreza mikolajkowa z glownym udzialem Piksela. Fajnie bylo.Bylam ciekawa jak Oliwka zareaguje na Swiętego Mikołaja. Bo jak pamietam w tamtym roku jakos niechetnie na niego patrzyla. A teraz.... to z Marcelem biegali po calym markecie za Mikolajem,aby dal im znow po cukierku. A jaka kultura ich byla przy tym " Dziękuje, dowidzenia, prosze" No w szoku bylam ze kulturalne dziecko mam :)
  
  
  
a tu prosze bardzo,poraz pierwszy w swoim zyciu Oliwka odwazyla sie wscišœć do tego auta i konika :)
  
  
a tu poznajecie tego Pana :)?
  
Nie wiem dlaczego tu na blogu mam jakies problemy z wgraniem filmiku, nie moge nawet 9sekundowego filmu wgrac :( Napisalam do onetu,zobaczymy co zdzialaja, bo powoli zaczyna mnie to irytytować.
Narazie moge wam pokazac tutaj
kik

No a tak  poza tym, Oliwka dzis dostla prezenty Mikołajkowe. W nocy przed pojsciem spać, polozylam wszystie ladnie zapakowane prezenciki pod jej lozeczko i polozylam tez czape Mikołaja,co by myslala ze jš przez przypadek zostawił :) Wstała przed 9 i odrazu zobaczyla co lezy pod jej lozkiem. Byla taka szczesliwa, widzialam jej determinacje w otwieraniu tych prezentow, ile radości bylo w jej malutkich oczkach.
Mialysmy isc jeszce dzisiaj do Mc Donalda,ale przelozymy to na jutrzejszy dzień,
A na koniec zapraszam wszystkich do śpiewania,a co tam :)
 
pozdrawiam bardzo gorąco ! 


środa, 3 grudnia 2008

Prezenty Swiąteczne- Pomoc dla Domu Malego Dziecka

Hej,dawno sie nie odzywalam, ale to z braku czasu.
Prezenty na Mikolaja i na Gwiazdke juz mam kupione.
Na Mikolaja Oliwka dostenie sanki,ktore juz stoja i czekaja na snieg
    
A że Oliwka jest niesamowitš fankš bajki "Dobranocny Ogród"
to dostanie jeszcze to przytulankę Upsy Daisy
  
A już na sama gwizdkę swiety Mikołaj przyniesie jej kuchnie i drewniane klocki
  
  
i to tyle.....od nas

W pracy wpadlysmy na pomysl, aby zrobic zbiorke na Mikołaja dla dzieci z domu malego dziecka w Stargardzie Szczecinskim. No i w glownym sekretariacie postawilismy ogromny karton,gdzie zrobilismy zbiorke ubranek, kosmetykow, zabawek i innych bobasowych  rzeczy . Uzbieralysmy tyle fajnych rzeczy, ze nikt z nas sie nie spodziewal,ze az tyle tego bedzie. Jedziemy tam w ten piątek, prawdopodobnie dwoma samochodami, bo jednym sie nie bedziemy w stanie tego zabrać, tak wiec wyobrazacie sobie ile tego musi byc.
To będzie taki nasze skromne upominki od nas i od Prokuratury na 6 grudnia.
Powrzucalam kosmetyki,ubranka i zabawki,ktorymi Oliwka sama sie nimi juz nie bawi. Oliwce powiedzialam ze bede zabierala zabawki dla dzieci,ktore nie maja mamusi ani tatusia,ze sš z domu dziecka,ze one sš smutne bo nie ma kto ich poprzytulac ani poczytac bajeczki do snu. Nie wiem,czy Oliwka cos z tego zrozumiala, ale wydaje mi sie ze tak,bo sama te zabawki  wybierala :)
Nie ukrywam ze troche sie obawiam tam jechac, obawiam sie widoku tych malych dzieci,bo przeciez tam trafišjš takie niechciane, dzieci tam trafiajš odrazu po urodzeniu,wiec beda tam noworodki i niemowlaki.Sš tez tam i dzieci niepelnosprawne. 
Na 100% serce mnie pewnie mocno  ścisnie,na widok tych biednych maluszkow,ktore tam musza byc,ze nie majš prawdziwego domu.
Ja bym je wszystkie zabrala do siebie.Gdybym tylko mogla i warunki by mi na to pozwolily.
No nic na pewno wiecej napisze jak juz bede po wizycie
Relacje wam na pewno zdam,pozdrawiam,

ps. dla zainteresowanych podam link tego Domu

sobota, 22 listopada 2008

Zima lubi dzieci, a Oliwka lubi zimę. Mamy śnieg!

"Zima lubi dzieci najbardziej na świecie" - głosił tekst jednej z piosenek i chyba jest w tym dużo prawdy. Dzieci uwielbiajš przecież sanki, śnieżynki, lepienie bałwana, albo nawet zwykły spacer po skrzypišcym śniegu. I nawet nie przeszkadza im, że zazwyczaj sš za grubo poubierane i ledwo mogš się ruszać: w pięciu podkoszulkach, dwóch swetrach i trzech parach rajstop. Dzieci lubiš zimę i już!
I to święta prawda! Oliwka pokochała zimę,śnieg!!
Mamy zimę, ale na jak dlugo to sie okaze niebawem. Dzis poraz pierwszy spadł u nas snieg. Oliwka od wczoraj bacznie wypatrywala platkow spadajšcych z nieba.Az tu nagle rano otwieram roletę i patrzę: biały puch na dworzu!!
Wołam do Oliwki "chodż zobacz Oliwka śnieg spadł"
Oliwka byla szcześliwa, a jeszcze bardziej kiedy wyszlysmy dzisiaj na sanki.Co prawda pozyczonych,ale juz niedlugo św.Mikołaj jej przyniesie super wypasione saneczki :)
Tak więc,większośc dnia spędzilysmy wlasnie na dworku.  Byłš   taka ładna, śnieżna, pogodna. Az szkoda bylo wracac do domu.
Ale juz teraz pluchom mówimy stanowczo NIE !
Oliwka byla cala szczesliwa ze mogla korzystac z tak pieknej pogody,majšc kolo siebie od groma sniegu. Byla tak szczesliwa ze nie chciala wrocic do domu. Musialam ja przekabacać Kinderem ;-)
  
  
Paulinka,Oliwka i Marcelek
  
  
to ja z koleżankš
  
  
  
  
  
To tyle na dziś,pozdrawiam wszystkich ciepluchno!
p.s dziękuje za wszystkie poprzednie komentarze,dzieki ze jestescie z nami,buzka :)

wtorek, 11 listopada 2008

To juz 3 lata minęły od pierwszej notki.

  
To już 3 lata ;-)

Wlasnie przed chwila zorientowalam sie ze moje pisanie trwa juz ponad 3lata. 10 dni temu minelo 3lata.Ale kawał czasu... Oj przeleciało. Człowiek nie obejrzał się a tu juz 3 lata minęły od pierwszej notki na tym blogu.Wiele tu się działo.Mój blog ma 3 lata a ja nadal na nim pisze.Wiem, że jest grono które, odwiedza go często i regularnie im serdecznie dziękuje bo to dla Was piszę. Otwieram siębie abyœcie mogli być na bierzšco. Nie lubie mówić o sobie, ale pisze to co mam w œrodku głęboko skryte. To co dla wielu nigdy nie zostało by otwarte. Śmieszą mnie moje refleksje, boje się swoich słów. Strach mnie ogarnia, że kiedys ktoś mógłby usunąć tego bloga i skreślić moje życie zatrzeć moje wspomnienia, zabić moją historie. Historie pisana bloga, bloga wiernego przyjaciela internautki.3lata temu otworzylam swojego pierwszego bloga,na ktorym opisywalam swoją ciąze, a nastepnie narodziny Oliwki. Niestety szanowna redakcja Onetu, mi go wykasowala.Mialam do nich straszny zal ze to zrobili. Tak jak pisalam wyzej, skreslili czastke mojej historii. Mam nadzieje ze to juz mi sie nie przytrafi . W ogole chcialabym kiedys wydrukowac wszystkie moje zapiski i oprawic w jakąś fajną ksiege. Kiedys natknelam sie w sieci na taka firme,ktora sie tym zajmowala. Nie potrafie ich odnalezc, moze wy znacie jakies firme,co by sie tym zajela??? ( Bede wdzieczna).

Wspomnienia które przeżyły dzięki tym zapisanym na blogu kawałkach to najlepsze wpomnienia życia,bo to chyba "był" najlepszy czas... warto je mieć,czasem zajrzeć i z łezkš wzruszenia w oku rozpoczšc nowy dzień...prawda?
A no i bym zapomniala, mam do Was prośbe, zwłaszcza do tych anonimowych gości, jesli czytacie mojego bloga,to prosze abyscie zostawili u mnie jakis komentarzyk. Nie musicie nic pisac, wystarczy puste miejsce. Jestem bardzo ciekawa,ile czytelnikow czyta mojego bloga. Dziękuje z góry!!!

A tak co poza tym, Oliwka od paru dni biega po domu bez pampka. Chetnie siada na nocnik. Czasami zdarzy ze sama zawola,ale zwlaszcza ja musze jš co pare minut pytac,czy chce siusiu. Na noc jeszcze pampersa jej zakladam i na dwor rowniez. Od ok. 1mca Oliwka chodzi pozno spac,bo dopiero kolo 22.00. Nie wiem co jej sie odmienilo. Zawsze chodzila spac miedzy 19a20, a teraz..... Zawsze przed 19 jest kšpanko,potem mleczko i do wyrka na bajke. Zadnych zabaw, tylko wyciszenie. A ona...nic.... oczy jak zarówki i tylko jej w glowie wyglupy, a ni mysli o tym aby isc spac. Dopiero po 22.00 sama pada i spi do rana. Oliwka zrobila sie bardzo pyskata, potrafi mi tak dac popalic ze swoimi slowkami, ze w szoku jestem. Łobuziara sie robi.Ale i kochana tez jest!!!
To na tyle,pozdrawiam wszystkich ,buzka

sobota, 1 listopada 2008

Dlaczego nie lubię listopada...1 listopad.

Krótko i rzeczowo:
Przede wszystkim jestem dzieckiem lata, co samo z siebie podobno wiele tłumaczy. Zaczyna się od preludium czyli 1 listopada. Święto nie tyle dla mnie smutne co kiedyś magiczne- dziś magia uleciała a ja uświadamiajšc to sobie odkrywam że nie jestem już tš małš dziewczynkš która uwielbiała rodzinne spacery po rozświetlonym cmentarzu. Słońca brak: budzę się rano ciemno, wracam do domu ciemno....
Dziś zapalamy znicze i modlimy się przy mogiłach.Ja z rodzinš udaję się dziś nad grób mojego Taty. Nie cierpię 1 listopada, ten dzień jest taki smutny, nie dlatego, ze trzeba iść na cmentarz, bo ja na cmentarzu jestem jak nie co tydzien, to co dwa tygodnie. 
 Nie możemy tez zapomnieć o tych, dzięki którym żyjemy w kraju wyzwolonym, dlatego każdy z nas powinien pomodlić się w intencji poległych za ojczyznę, powinien zapalić znicz na Grobie Nieznanego Żołnierza.
Szanujmy groby! Zanim ktoś wpakuje się swymi buciorami na czyjąś mogiłę, niech pomyśli, że chodzi po zmarłym.
Musimy szanować cmentarz, przecież wszystko co ziemskie przemija, więc my też kiedyś będziemy spoczywać w tym miejscu i tak jak oni, będziemy pragnšć spokoju...

choć świeto to dla wielu budzi wspomnienia, smutek, tesknotę, dla mnie to czas zadumy, refleksji nad  zyciem, jego sensem nad tymi których kochaliśmy ,a których już nie ma wsród nas, zapalajšc znicz symbolizujemy jednoœć, pamięc, po tych osobach, jednoczymy się z  bliskimi wspieramy wspominajšc  zmarłych.
Pozdrawiam 

Kochałam Cię całym sercem..
Kochałam najmocniej na świecie..
Lecz Ty musiałeś odejść..
Pan wyznaczył Ci inną drogę..
Poszedłeś bo odejść Musiałeś..
Bóg Otworzył Ci niebo..
Po schodach do bram zawitałeś..
Zobaczyłeś zastępy aniołów..
Stałeś się jednym z nich..

A Ja wcišż czekam na lepsze dni..
By z Tobą zobaczyć się..
Z Tobš spędzać kolejny dzień..
Z Tobš płakać i śnić..
Poprostu z Tobą żyć.. [*] Tatusiowi [*]
  

środa, 29 października 2008

O mały włos...uniknełam czegoś bardzo złego!!

Coś wczoraj było w powietrzu,bo ja bylam jakimś nieprzytomnym pieszym. Cudem uniknełam wypadki pod tramwaj udajšć sie rano do pracy.Tak zupełnie niechcšcy.Jadšc tramwajem czytalam ksišżkę "życie po śmierci" (ostatnio zaczęly mnie takie  klimaty interesować). Byłam tak przejęta treścią tej książki,że wysiadajšc  wpakowałam sie prosto pod nadjeżdzajšcy z przeciwnej strony tramwaj. Usłyszlam tylko krzyki moich koleżanek,jak krzyknęły Boże Agnieszka,co ty wyprawiasz i głosny dzwonek tramawaju,który bardzo gwałtownie zahamował. Stałam pomiędzy dwoma tramwajami. Włos mi normalnie stanął dęba. Osłupiałam.Widziałam jak tramwajarz zaklnął cos pod nosem. Wcale mu sie nie dziwie.Pomyślał sobie pewnie jakaś głupia idiotka myśli o dupie marynie i nie rozgląda sie wokół siebie.Powtarzam, wcale mu sie nie dziwię. Też bym tak pomyślała. Normalnie, to zdarzenie zrobiło na mnie tak ogromne wrażenie,w przecišgu paru sekund zdałam sobie sprawę,jak to trzeba uważac na każdym kroku,jak to malo do nieszcześcia.Przecież ja mam dla kogo życ,mam wspaniałš coreczke i męża. To dla nich żyje.Nie darowalabym sobie tego.
A motorniczemu pewnie zepsułam dzień :(
Tyle różnych zdarzeń składa się na nasze życie...Tyle wrażeń czeka na każdym kroku...czasem tego niezauważamy...
Zapomnialam, dziekuje za polecenie mojego postu. Dziękuje rowniez za wszystkie komentarze, kazdy oczywiscie zostal przeczytany przeze mnie. A moj licznik mnie dzis stanowczo zaskakuje :)Dziękuje ze jestescie ze mnš.Na koniec pokaze jeszcze filmik pt.Oliwka robi kopytka,mala kuchareczka mi rosnie  :)
pozdrawiam wszystkich ,buzia ****


środa, 22 października 2008

Moje dziecko bluzga.

W moim domu się nie klnie. Chociaż w pracy, w rozmowie z kumpelami - wstyd się przyznać - ale trudno powiedzieć zdanie, aby nie rzucić jaką "kurwą" - to w domu nie mówię nawet "dupa". Wiem, że w ten sposób nie uchronię Młodej przed światem, ale uważam, że musi znać granice, że od początku musi wiedzieć, że rozmowa z mamą w domu to całkiem coś innego, że takich słow nie powinna używać. No ale cóż.Dzis najadlam sie takie wstydu ze hej...juz mowie dlaczego. Postanowilam sie wybrac z Oliwka i moja kolezanka i jej dwuletnim synkiem Marcelem do lekarza.

Jedziemy autobusem,az nagle moja Oliwka krzyczy:
-Kulwa
-Kulwa

Poczym Marcel dolączna do okrzykow i krzyczy razem z Oliwką:
-Kulwa

Darli sie na caly autobus ,oczywiście smiejąc sie przy tym.
Ja z Aga zdębiałysmy.
Oliwka po krótce postanowiła sobie krzyknąć :
-pisdu

Pewnie wiecie co na to Marcel zrobił :)
Pech taki ze akurat w autobusie jechaly z nami babcie.
Jedna podeszla do Oliwki i mowi:

- nie ladnie tak mowic, śćiuś ściuś, ja cie zaraz zabiore.

Olilwka do niej:
-idż stąd, brzydka jesteś!

Wstyd i jeszcze raz wstyd. Wysiadając z tego autobusu parsknęłysmy smiechem. Agniecha prawie sie nie posikala. Wiem ze moze nie powinnismy sie z tego smiac,ale uwierzcie to tak zabawnie wyglądalo. Pewnie ci co z nami jechali autobusem pomysleli sobie, ze ladnie dzieciaki z domu wyniosly. Patologia jak nic!
Ale mam to gdzies,niech sobie tak myslą. Dwuletni dzieciak jest tak chlonny jak gąbka, wszystko powtarza. Ja w domu mogę być swietoszkiem,nie klnąć a wystarczy ze tylko wyjde z nia na dwór. Ale ok, nie będę sie tlumaczyć.
W przychodni bylo to samo. Aga weszla do gabinetu a ja z dwojka dzieciakow na korytarzu. Sytuacja sie powtorzyla. Na korytarzu bylo tylko slychac dwa niecenzuralne slowa :)
Ok a teraz zmykam, bo mi dzieciak nie daje pisac, ryczy ...... pozdrawiam was ,paaa

piątek, 10 października 2008

"Kraina mojego dzieciństwa"

Mija moje życie, czas przeszly przeleciał błyskawicznie, a w okresie dzieciństwa, dorastania i dorosłości zaszło tyle zmian, że aż trudno uwierzyć.
Dzieciństwo...To było tak całkiem niedawno....A przynajmniej tak mi się wydaje – jeszcze świeże wspomnienia w głowie; moje dzieciństwo tak bardzo we mnie siedzi, jest tak głęboko zakotwiczone. I mam nadzieję tak będzie zawsze.
Ten czas to przede wszystkim etap stworzony przez moich cudownych Rodziców. Sama sobie i sama dla siebie istnieć jeszcze wtedy nie byłam w stanie. To Ich zasługa, ze jestem tym, kim jestem teraz. Chociaż muszę przyznać, jak dziecko byłam całkiem grzecznym i pookładanym stworzeniem:). Zupełnie innym niż jestem teraz. Chyba do pewnego momentu wychowywanie mnie nie było wielkim wysiłkiem. Pomimo, ze oczywiście zdarzały się duże potknięcia, fochy i momenty dziecięcego buntu – który tak czy siak porównany z młodzieńczym być nie może.
Chodzą mi po głowie rożne myśli....Staram się przypomnieć sobie miejsca, odczucia, zapachy związane z moim dzieciństwem. Jest tego tyle, ze trudno poskładać to w jedna całość. Przypominają mi się przede wszystkim czasy podstawówki, dziecięce zabawy, te stare, często poniszczone pluszaki, których nie wyrzucę, tylko dlatego, ze właśnie są stare i poniszczone i tak bardzo ich szkoda .  Czym jeszcze 'pachnie' mi dzieciństwo? Rodzinnymi wyjazdami do lasu, nad morze, hucznymi urodzinami z balonami i tą beztroską; właśnie to jest w tym etapie najcudowniejsze – przekonanie, że do bezpieczeństwa potrzebni są nam rodzice i misie pod kołderką, że liczy się tylko tu i teraz, że wszystko zawsze będzie dobrze, wystarczy, że mama z uśmiechem na twarzy tak powie, a dziecko tak naiwnie jej wierzy...
Ogólnie mówiąc,dzieciństwo przeżyłam najwspanialej jak mogłam,ale to wszystko dzięki moim Kochanym Rodzicom,których bardzo kocham!!!

Dziękuje Im z całego serca za to i obiecuje,że moja córka przeżyje je tak samo,jak ja!!!

a tu pokaze przy okazji pare fotek z tego cudownego okresu 
*tutaj mialam 2 latka :) 
*tutaj na swoim chrzcie
  

poniedziałek, 6 października 2008

Zakupocholizm

Jak to jest z wami? Jesteście uzależnieni od nabywania nowych rzeczy?
Traktujecie czasem zakupy jako lek na problemy i polepszacz nastroju? Często kupujecie rzeczy, które potem okazują się niepotrzebne czy raczej potraficie utrzymać nad tym kontrolę i podejmować dobre sklepowe decyzje?
Taaaa....zakupoholizm...-przyznaje sie do niego... wstyd .Ja poprostu jak mam jakas kase to odrazu ją wydaje-albo na ciuchy albo na jakies duperelki.. Niestety ale choc problem sie moze wydawac smieszny to jest on jednak bardzoo powazny-bo czasami chcialaby sobie na cos nazbierac..a tu poprostu w moim przypadku to nie mozliwe lub malo realne........ oczko 
UWIELBIAM zakupy, ale i przeginam czasami z nimi...
Bluzek mam już chyba z 30, ale mi ciągle mało i uważam, żę nie mam co na siebie włożyć.
Na punkcie ubrań mam kompletnego bzika. Mam ich niezliczoną ilość
Kocham kupować zarówno ubrania jak i drobiazgi.
Nie wspomnę o allegro... nieważne czy mam kasę czy nie jak coś mi się spodoba klikam 'kup teraz' a później martwię się skąd wziąć kasę...
Kiedy tylko mam jakieś pieniądze, po prostu muszę lecieć coś sobie kupić...Kasa woła do mnie z portfela: wydaj mnie, szybko

środa, 1 października 2008

Cisza na blogu.

I znowu zaległości... ale nic się nie chce jak jest tak zimno,deszczowo i ponuro, poza tym ostatnio Ineskowa mama nie ma głowy do pisania.
Dlatego jak narazie na blogu cisza, pozdrawiam wszystkich papa 

sobota, 20 września 2008

Mam talent.

środa, 17 września 2008

Sześciolatki marsz do szkoły. To zly pomysł.

Szanowny Panie Premierze!

Jesteśmy rodzicami dzieci urodzonych w latach 2002 i 2003 oraz młodszych. Prosimy o powstrzymanie reformy mającej na celu posłanie sześciolatków do szkół już w 2009 roku oraz całkowitą likwidację zerówek w przedszkolach.
Nasze szkoły nie są jeszcze gotowe na przyjęcie tak małych dzieci. Już teraz brakuje sal lekcyjnych, pomocy dydaktycznych, placów zabaw. Dzieci uczą się w przepełnionych klasach w systemie zmianowym a świetlice działają na zasadzie przechowalni. Natomiast w przedszkolnych zerówkach dzieci od lat mają wszystko to, co jest im potrzebne zarówno do nauki, jak i do zabawy.
Panie Premierze! Na pewno zgodzi się Pan z tym, że nie można wprowadzać reformy od końca, bez żadnego przygotowania, metodą faktów dokonanych, likwidując jednocześnie to co świetnie się sprawdza. Jako memento warto przywołać, powszechnie dziś krytykowane, wprowadzenie gimnazjów. Reforma proponowana przez minister Hall, zapowiada się niestety podobnie.
Nie jesteśmy przeciwnikami mądrych zmian. Ale bardzo prosimy o wprowadzenie najpierw odpowiednich ustaw, mających na celu stopniowe przygotowanie szkół na przyjęcie sześciolatków. Dajmy czas pedagogom na przygotowanie odpowiednich programów, samorządom na znalezienie funduszy na rozbudowę szkół, dyrektorom placówek na modernizację sal i znalezienie odpowiednio wykwalifikowanych nauczycieli. Prosimy aby nasze wyrównywanie szans i dążenie do europejskich standardów nie odbywało się kosztem małych dzieci. One potrzebują starannej edukacji a nie pospiesznie wprowadzanych, byle jakich rozwiązań.
Z poważaniem
Rodzice

Taki to o to list można przeczytać na pewnej stronie i nternetowej kliknij
Mnie co prawda temat szkoły jeszcze nie dotyczy (jeszcze parę latek), ale dziś rano w telewizji usłyszałam, że planuje się, żeby już sześciolatki szły do szkoły. Najpierw była obowiązkowa zerówka, a teraz to... niby ma być to nauka przez zabawę, ale czy to nie za wcześnie ..? Co o tym myślicie? Nie mam żadnych doświadczeń w tym względzie, ale jak mój znajomy opowiada, czego jego córka - pierwszoklasistka uczy się z matematyki i ile jeszcze godzin dziennie muszą poświęcać na naukę w domu, to to napewno nie ma nic wspólnego z nauką przez zabawę. Czy nie stanie się tak i z tymi sześciolatkami, które pójdą do szkoły, czy to nie jest niepotrzebne skracanie dzieciństwa? Wiem, ja też bym chicała żeby moje dziecię było mądre i wykształcone, ale .... nie wiem tak naprawdę, co o tym myśleć... no i czy mamy tyle wykwalifikowanych nauczycieli, którzy by się odpowiednio zajęli takim sześciolatkiem? Czasem wydaje mi się, że w wielu placówkach ta nauka przez zabawę to mit - nawet jeśli chodzi o niektóre przedszkola, które mają ambicję uczyć dzieci angielskiego i innych takich. Jestem oczywiście za, tylko że nie wszędzie jak mi się wydaje takie zajęcia są odpowiednio prowadzone, a nie wszyscy mają możliwość wysłać dziecko do renomowanego przedszkola... no i wogóle, czy nie staramy się za wszelką cenę zrobić z naszych dzieci geniuszy?
Jak myślicie?
Ja jestem przeciwna posyłaniu sześciolatków do szkoły,zdecydowanie!!!Uważam że jest to skracanie dzieciństwa.Po co skracać dziecku dzieciństwo - w końcu to najlepsze lata życia (szkoda, że wiemy o tym dopiero w dorosłym wieku >:().
A jeśli taki sześciolatek nie będzie jeszcze na to gotowy? Jeśłi dzieciak nie jest gotowy na przedszkole, to możemy z tym zaczekać, ze szkołą się już tak nie da... i co wtedy...
Poprostu zwraca moją uwagę taka tendencja, która jak mi się wydaje ostatnimi czasy panuje, żeby ciągle coś przyspieszać - prędzej, wcześniej, więcej... dotyczy to także dzieci - wcześniej do szkoły, więcej zajęc, lepsze wyniki, ciągle coś nowego.... to wszystko dobrze, ale w granicach zdrowego rozsądku...może przesadzam, moje dziecko ma to jeszcze przed sobą. Patrzę jednak na dzieci niektórych znajomych i dziwi mnie, dlaczego tak za wszelką cenę pchają te dzieci ciągle do przodu, mimo, że te dzieci czasem wcale nie są z tego powodu szczęśliwe...

niedziela, 14 września 2008

Tak bardzo tęsknię.

Dziś mialam zly dzień. Ciągle rozmyslam to o tym, to o tamtym, ale najbardziej rozmyslam o moim śp.Tacie. Łapałam dołki. Cholernie za nim tęsknie. Poryczalam sie w lazience z tej tesknoty,gdy kąpalam Oliwkę. To juz nie pierwszy raz. Do poduchy tez czasami mi sie zdarzy.
Tak bardzo mi go brakuje.
Mój Tato zmarł 03.01.2006r na nowotwór w przeciągu paru miesięcy. Byłam wtedy w 3mcu ciązy. Pamiętam dokladnie dzień,kiedy dowiedzialam się ze moj tato odchodzi,że musimy sie powoli żegnać z nim. To była wtedy wigilia. Ryczalam strasznie.Dzień odejścia też pamiętam bardzo dobrze. Bylam wtedy z Tatą,zreszta wszyscy bylismy, Oliwka tez byla,ale w brzuszku. Mam wrażenie jakby to bylo całkiem niedawno. A Minęło już 2 lata i 7 mcy.Czuję sie jak mała dziewczynka,tęsknię...Tatuś miał wielką wolę życia, łudziłam się, że to wystarczy by pokonać chorobę. Nie wystarczyło...To bardzo trudny okres w moim życiu .
Kiedy ide z Oliwką na cmentarz a staram sie chodzic co tydzien,to zawsze jej mowie po co idziemy,ze idziemy Dziadziusiowi posprzatac, zapalic swiatelko i pomodlic sie za niego. Zreszta ona juz teraz sama wie po co tam sie udajemy.Nauczylam ją tego. Obiecalam Tatusiowi ze Oliwka duzo uslyszy z moich slow o nim. Na internecie zalozylam nawet Tacie internetowe epitafium,gdzie zapalam wirtulany znicz.
Często wyobrażam sobie, że On jest.Siedzi w domu i pali kolejnego papierosa, ogląda tv, snuje sie po domu zaczepiajac swoimi zarcikami mamę, która usiłuje zasnąć na kanapce.Cały czas myslę o tym, a kiedy jestem u Rodziców to mam wrażenie ,że poszedł do sklepu, zaraz wróci, kupi mamie coś dobrego.Dlaczego??? mial dopiero 59 lat.Nie mogę uwierzyć, że już nigdy go nie zobaczę, nie usłyszę,że to jest takie nieodwracalne.Żaloba w sercu trwac bedzie zawsze. Bardzo cierpiał, mam w glowie okropne obrazy ktorych nigdy nie wymarzę Tata był zawsze moim najlepszym przyjacielem, wspaniale sie z nim rozmawiało,zawsze moglam na niego liczyć. Uwielbialam jego poczucie humoru .
Tata miał mi tyle jeszcze rzeczy powiedzieć, nauczyć, pokazać, umiał zrobić doprawdy wszystko był bardzo ceniony przez rodzine, kolegów i sąsiadów, z każdym z łatwością nawiązywał kontakty, nikomu nie odmówił pomocy.. Boże dlaczego go zabrałeś? Czasami  siada mi psychika,  nie moge w to wszystko uwierzyć. Taty bardzo mi brakuje, którego kochałam i kocham z całego serca bardzo mocno mimo, że wiele razy mu tego nie mówiłam, ale myslę, że widzi i słyszy to co pisze, czy mówie  Wiem ,że musze teraz byc silna, pomagać mamie i jak na razie dosyć dobrze mi to wychodzi i musimy nauczyć się żyć bez taty co będzie bardzo trudne. Wciąż myslę o tacie, wspomnienia powracają. Wierze tatusiu, że będziesz z góry ochraniał mnie i mame i calą rodzine, że będziesz pomagał nam przejść cało i zdrowo przez reszte życia.
Bedziesz na zawsze w naszych sercach i nigdy Ciebie nie zapomnimy...
Kocham Cie bardzo [*] Spoczywaj w pokoju..........

piątek, 12 września 2008

Jesień idzie i nie ma na to rady.

Dni coraz krótsze, choć jeszcze słoneczne i w miarę ciepłe, lecz wieczory już chłodem nas otulają, drzewa szybko zmieniają barwy i niestety gubią liście. Każdy ma jakiś wyznacznik nadchodzącej jesieni, poza dla wszystkich ustaloną i narzuconą kalendarzową datą. Dla mnie takim wyznacznikiem w tym roku jest widok z oknami każdego poranka, który w przeciągu zaledwie kilku dni strasznie się zmienia, za sprawą łysiejących drzew...Lubię jesień tylko  za kolory, grzybobrania i kasztany. Nie lubię za pogodę, za to, że mi ciągle zimno, za to że mi ciągle ciemno i chce mi się jeść.
A u mnie za oknem szaro i chłodno,deszcz jeszcze nie pada ale już go czuć w powietrzu.Koniec lata zawsze wpędza mnie w marny nastrój,jestem osobą zdecydowanie ciepłolubną,w upałach jest mi dobrze.Nie znoszę za to ciepłego ubierania.
Dzisiaj mielismy pierwszy tak chlodno jesienny dzień. Podejrzewam ze temperatura za dnia wynosila conajmniej 15C. Wracajac z pracy,otulona w swoja kurtkę,szbyko schowalam sie pod wiate,co by moich krotkich wlosow wiatr nie potargał i czekajac na tramwaj pomyslalam sobie,ze oliwka nie ma żadnej cieplej czapy,a przeciez kapelusika letniego jej teraz nie zaloze. Bedąc w domku rach ciach zjadlam szybko obiadek i pobieglam do sklepu z Oliwką. Kupilam jej bialą czapkę z kwiatuszkami. Oliwka za bardzo nie chciala czapek mierzyc,bo odzwyczaila sie od ich noszenia . Na allegro i przez moja znajomą zrobilam ostatno sporo zakupów dla oliwki. Nakupowalam jej ubran na jesien zime z Nexta. Obecnie czekam na kurtke,czapke i rajstopy. A ile jeszcze mnie czeka.......Musze kupic jej drugą ciepla pizamke,choc juz jedna ma zakupiona przez ciocie w irlandii, kozaczki, rekawiczki,sweterki,body i.t.d . Moglabym wymieniac i wymieniac....lista jest dluga.
Myslę też juz o podawaniu ponownie Oliwce tranu,dla uodpornienia. Mam juz nawet kupiony,stoi w lodówce.Jeszcze sok żurawinowy musze zakupić.
A i przegladajac sobie internet znalazlam bardzo fajny jesienny wierszyk
Jesień blisko
Jesień już się szybko zbliża
I w powietrzu czuć ją już
Chociaż jej jeszcze nie widać
To za progiem jest tuż tuż
Już bociany odleciały
Inne ptaki lecą też
Smutny bez nich jest kraj cały
Nie rozlega się ich śpiew
Dojrzewają już owoce
Gałęzie się od nich gną
Coraz dłuższe mamy noce
Świat przemienia barwę swą
A kiedy równonoc minie
Jesień w pełni będzie już
Babie lato hen pofrunie
A Ty ciepłą kurtkę włóż


pozdrawiam  papa 

poniedziałek, 8 września 2008

Nowy blog.

Hej, mam nowego bloga,ale nie takiego jak ten. Nowy blog bedzie o moich kulinariach. Kiedyś wpadł mi do glowy taki pomysł zeby zalozyc sobie bloga, w ktorym bede mogła wrzucać sobie swoje sprawdzone przepisy. W domu mam pełno karteluszek z przepisami,ktore notorycznie gubię :( no i pomyslalam sobie ze takie cos to nie glupi pomysl hehehe  pozdrawiam gorąco!!!

poniedziałek, 1 września 2008

Ostatnie podrygi lata.


Dzien w skrocie-foto i videorelacja :) A co tam ,ide na łatwiznę... :D

  
  
  
  

czwartek, 28 sierpnia 2008

Znowu koniec wakacji.


Czy tytuł nie wyraża wszystkiego? Ale co tam, rozpiszę się nieco. Ciut troszeczkę. Tak tak Kochani,czas sie z tym pogodzić. Smutne to ale prawidziwe.No niestety, wszystko co dobre,szybko sie konczy. Po miesišcu laby wracam za 4 dni do pracy. Przyznam ze nie jestem z tego powodu zadowolona!Ale na tegoroczne wakacje nie moge narzekac. Ubolewam tylko nad tym, ze poraz drugi nie pokazalam swojemu dziecku naszego morza, a mam tak blisko. No coz, zawsze cos musialo byc pilniejszego.
Mhm. Wakacje… Może nie będę wspominać co, jak, gdzie i z kim. Najważniejsze jest to, że udało mi się najpierw porzšdnie rozleniwić i odpoczšć, potem się dalej lenić i odpoczywać, a ostatnio nawet nieco zmęczyć, choć dalej odpoczywać. Udało mi się też wiele innych rzeczy - cieszyć się z widoków, z towarzystwa, ze zmęczenia. Podjęłam też kilka strasznie ważnych decyzji m.in rzucić palenie!!!
Do pracy nie chce mi  się wracać  za chiny ludowe. Znow będzie nerwowka. Nie chce wam juz pisac co zastanę u siebie w szafie w poniedzialek. Jeden wielki Burdel na kółkach. Najgorsze jest to,że w tej pracy jak idziesz na urlop to nikt nie robi za ciebie. Tylko wracasz i musisz sama sie martwic jak wyrobić swojš szafę.Chyba mam juz obsesje na punkcie tej pracy. Czasami już zastanawiam sie nad jej zmianš.
A w domciu jak to w domciu,jest mi tak dobrze. Z Oliwkš spałysmy sobie czasami do 9 godzinki, zjadlysmy sobie œniadanko, powyglupialysmy sie, chodzilysmy sobie na spacerki 2 razy dziennie,albo i trzy.Kiedy ja pracuje jest to niemożliwe. Wiecie.Ogolnie czas spędzalysmy bardzo fajnie!!!! Będę za tym tęsknić. Trzeba czekać teraz do kolejnych wakacji,co zrobić. Zostalo mi pare dni urlopu,az 3 dni i plus 2 dni opieki,ktore musze zostawic na swieta. Tak więc musze zakasac rekawy i wziasc sie do robot.Byle do grudnia,bo wtedy bede mial troche wiecej wolnego!Oliwka mam nadzieje ze nie odzwyczaila sie na dobre od opiekunki. W poniedzialek sie okaze.Od paru dni przygotowuje jš,ze mamusi nie będzie,ze wraca do pracy.A ona jak narazie nic sobie z tego nie robi. I dobrze.
No i oby wszystko wrociło na swoj tor.Pozdrawiam 
Dopisek: 28 sierpnia 2008r
Jakos w lipcu przegladalam sobie w pracy pewna gazetke i odrazu w oko wpadla mi pewna fryzurka pewnej znanej piosenkarki R.... ,oczywiscie sobie jš wyciełam i schowalam sobie do portefela, z nadzieja ze moze sie skusze na taki fryc. No i ze wracam do pracy niedlugo postanowilam i tak zajrzec do swojej fryzjerki co by mi zrobila jakis porzadek na tej swojej glowie. Idac do niej dlugo sie zastanawialam czy nie obciac sobie tych wlosow  tak jak na tym wycinku. No i gadu gadu u fryzjera.... gadka typu " wiesz musisz byc pewna tej fryzyry". W pewnej chwili mowie do niej," dobra nie bede wydziwiac, zetnij tak jak zawsze". Mycie glowy i pelno mysli, cišć czy nie. I nagle decyzja zapadla, tnę a co tam raz sie zyje, wlos nie zšb, odroœnie. Kiedys krotkie wlosy mialam jak bylam mala dziewczynka, a potem ciagle dlugie i dlugie, wiec odmiany nigdy niezawiele. CHociaz tak naprawde poprzednia fryzurę nosilam tylko (jak na mnie 2,5roku) i bardzo mi sie ona podobala, ale wiecie.......jak to z nami,kobieta zmienš jest!! pozdrawiam
A o to efekt
    

czwartek, 21 sierpnia 2008

Bilans dwulatka,który był, albo może i go wcale nie było.

Dziś bylam z Oliwką na bilansie dwulatka. Porażka jak nic.Jeju co za przychodnia... normalnie smiech na sali.A tak piszą w poradnikach, że taki bilans to kompleksowe badania lekarskie, począwszy od pomiaru masy i dlugosci ciala, az do do oceny obecności czynników ryzyka uszkodzenia sluchu, albo pomiaru ciśnienia tętnicznego krwi. A gdzie tam??!! Takich badań nie robią, bynajmniej u mnie. Sluchajcie do bilansu przyszlo tylko czworo dzieci. Ja bylam jako druga do wejscia. Weszlysmy po 11.00 do gabinetu,w ktorym byla mama z bardzo placzącym dzieckiem na szczepieniu. Akurat jak weszlismy,to pielegniarka robila zastrzyk temu bajtlowi.Oliwka to zobaczyla. Wiec tak sie przestraszyla, ze zaczela mi tak strasznie plakac, ze żadnych badan jej nie zrobiono. Nie dala sie ani zważyc, ani zmierzyć. Probowalam ją uspokoić,ale niestety nic nie pomogło. Pani doktorce tylko udalo sie ją osłuchać i stwierdzić, że Oliwka bardzo ładnie już mówi. Kazały mi w domu ją zważyć i zmierzyć i zadzwonić do nich i podać wymiary.Wiec tak zrobilam. Oliwka mierzy 94cm i waży 14kg. Jak się dowiedzialam telefonicznie, to prawidłowo. Slyszalam wiele ze ten bilans to tylko farsa, ale ze aż tak. Dajcie spokoj co sie dzieje w tej sluzbie zdrowia. Mialam wrażenie że tym pielęgniarom tylko zalezało, na tym żeby bylo byle szybciej. ALe przeciez tych dzieciaczkow bylo tylko czworo.  Moim zdaniem powinno być tak, że wchodzę sama do gabinetu, doktorka przeprowadza rozmowę z mamą, obserwuje dzieciaczka i robi szczegolowe badania, a nie tak jak jest teraz, że byle szybko i co mnie interesuje, że dziecko sie przestraszy!Co to za bilans? Żenada i tyle!!

wtorek, 19 sierpnia 2008

Fotorelacja z wakacji.


Hej, wrócilismy,tak jak juz to wczesniej pisalam. Wakacje sie nam udaly. Jestesmy bardzo zadowoleni z wypadku,bylo bosko,i zarazem bardzo rodzinnie.Cud ze nam pogoda dopisala. Dopiero pod koniec samego wyjazdu pogoda sie zepsula, bylo szaro i buro,padał deszcz. Ale w sumie to tylko byl jeden taki dzien.
Ale zaczne od samego początku. Dzien przed wyjazdem bylam na koncercie Feela, koncert w sumie taki sobie, slabe naglosnienie, i krotko grali,bo zaledwie 1 godzine. W polowie koncertu postanowiliysmy z dziewczynami zejsc pod sama scene,gdzie juz bylo czuc atmosfere koncertu. Pokaze wam pare zdjec z tego koncertu. Mam sporo filmikow,ktore chcialam wam pokazac,ale nie wiem czemu nie chca mi sie one zaladowac.Moze innym razem. Narazie beda fotki  hihi 
Ja z fufelkami ;-)
  
  
Tego goscia juz wam nie musze przedstawiac ;-D
  

Na drugi dzien ,czyli w piątek ok.godz.10 wyruszylismy w drogę. Oliwka byla o dziwo bardzo grzeczna,co bylo przeciwienstwem z zeszlego roku. W sumie robilismy 3 razy postoje na tzw. rozprostowanie nozek. Córa w droge oczywiscie musiala zabrac swoją nierozlączną lalę  "Wikę" ( tak ją nazwala ), no i wozek dla lali. Raz nawet uciela sobie 2 godzinnš drzemke w aucie razem z Lalą :)
  
  
W czasie drogi troche sie powyglupialysmy z Miśką, bylo i spiewanie i liczenie ,no i strojenie glupich min do aparatu.No wiecie,trzeba bylo sobie jakos czas umilić :)
  
Na miejsce dojechalismy po 16. Odrazu postanowilismy odwiedzic tam moich tesciow i Miski chrzestnš,ktorzy tam tez wypoczywali
  
Na zajutrz dojechali do nas znajomi,z miesiac starsza corkš Julkš, z którš Oliwka miala super zabawę, ale i czasami nie jednš łezke uronila z powodu dziwnej zabawy Julki w popychanie Oliwki. Czasami to juz uciekala od  niej mowiac"Ja sie boje Juli ,ona popycha". Tak wiec ja i Kaska mialysmy co robic. Musialysmy miec sie na bacznoœci o oczy wokol wlasnej osi. Z dwiema dwuletnimi rozrabiarami  bylo ciezko.
  
  
  
Pozwiedzalismy sobie fajne miejsca,tak jak np.
Leœnš Hute Szkła, gdzie na wlasnych oczach mozna bylo zobaczyc jak wyrabia sie wazony,czy szklane sloniki,aniolki i.t.d.Oczywiscie byl tez tam sklep,w ktorym mozna bylo kupic sobie cos z tych rzeczy. My kupilismy wazon i pare innych pierdulek na pamiatke.
  
  
Po drodze zobaczylismy Stara Chate Wolońskš .Jest to chata œredniowiecznych mistrzów w dziele wydobywania i przetwarzania bogactw naturalnych, rud żelaza, metali, kamieni szlachetnych i kwarcu. Mšż kupil mi naszyjnik z piasku pustyni i bransoletkę i jeszcze cos.
   
  
Potem mielismy spotkanie z gorskimi kozami. Fajne oswojone kozki,tylko ze Oliwka sie ich bala,kiedy one do nas podchodzily.
  
  
W drodze na wodospad Szklarke mielismy okazje podziwiac piekne gorskie widoki
  
  
  
Szklarka
 
  
Kamienczyk
  
Zwiedzilismy tez Zamek Ksišż w Wałbrzychu. Niesamowite miejsce,w ktorym bylo czuc dusze ksiezniczki Deissy. Wynajelismy sobie przewodnika do zwiedzania,ale niestety bylam zmuszona biegac z Oliwka,niz sluchac opowiesci Pani Przewodnik.
  
  
  
  
  
  
  
  
Bylismy tez na wycišgu na Szrenicę
  
Z basenu też skorzystaliœmy, tzn,ja najbardziej. Oliwka nie zabardzo chciala sie pluskac w basenie. Pewnie dlatego, ze woda byla chlodna, a zreszta ona sie troche boi wody,co zreszta widac to na zdjeciu ;-)
  
  
W tym roku nie moglismy sobie odpuscic rowniez Karpacza. No i w tym roku rowniez odwiedzilismy Western City,ale zdjec niestety brak( bateria siadla)
EE no i zakret œmierci w Szklarskiej tez byl odwiedzony:) W rzeczy samej!
  
A to zdjecie z ubieglego roku,to same miejsce :) co prawda,Oliwki prawie nie widac,ale spojrzcie jaka malutka ona byla
  
  
A i wiecie co moj wymyslil,ze przejdzie sobie szczytami od Szrenicy do Œnieżki. Jego wyprawa trwala pól dnia. Sama sie dziwie ze go puscilam samego na taka wyprawe,przeciez to takie niebezpieczne,zwlaszcza jak sie idzie samemu.Roznie bywa prawda?Ale on mowi,ze "Warto bylo!!! Chociazby dla samych widokow",zreszta sami zobaczcie

  
  
  
Œnieżka
  
  
  
  
A na koniec jeszcze raz Oliwka z Julkš, pozdrawiam i dziękuje za uwagę,buzka  całus