Szanowny Panie Premierze!
Jesteśmy rodzicami dzieci urodzonych w latach 2002 i 2003 oraz młodszych. Prosimy o powstrzymanie reformy mającej na celu posłanie sześciolatków do szkół już w 2009 roku oraz całkowitą likwidację zerówek w przedszkolach.
Nasze szkoły nie są jeszcze gotowe na przyjęcie tak małych dzieci. Już teraz brakuje sal lekcyjnych, pomocy dydaktycznych, placów zabaw. Dzieci uczą się w przepełnionych klasach w systemie zmianowym a świetlice działają na zasadzie przechowalni. Natomiast w przedszkolnych zerówkach dzieci od lat mają wszystko to, co jest im potrzebne zarówno do nauki, jak i do zabawy.
Panie Premierze! Na pewno zgodzi się Pan z tym, że nie można wprowadzać reformy od końca, bez żadnego przygotowania, metodą faktów dokonanych, likwidując jednocześnie to co świetnie się sprawdza. Jako memento warto przywołać, powszechnie dziś krytykowane, wprowadzenie gimnazjów. Reforma proponowana przez minister Hall, zapowiada się niestety podobnie.
Nie jesteśmy przeciwnikami mądrych zmian. Ale bardzo prosimy o wprowadzenie najpierw odpowiednich ustaw, mających na celu stopniowe przygotowanie szkół na przyjęcie sześciolatków. Dajmy czas pedagogom na przygotowanie odpowiednich programów, samorządom na znalezienie funduszy na rozbudowę szkół, dyrektorom placówek na modernizację sal i znalezienie odpowiednio wykwalifikowanych nauczycieli. Prosimy aby nasze wyrównywanie szans i dążenie do europejskich standardów nie odbywało się kosztem małych dzieci. One potrzebują starannej edukacji a nie pospiesznie wprowadzanych, byle jakich rozwiązań.
Z poważaniem
Rodzice
Taki to o to list można przeczytać na pewnej stronie i nternetowej kliknij
Mnie co prawda temat szkoły jeszcze nie dotyczy (jeszcze parę latek), ale dziś rano w telewizji usłyszałam, że planuje się, żeby już sześciolatki szły do szkoły. Najpierw była obowiązkowa zerówka, a teraz to... niby ma być to nauka przez zabawę, ale czy to nie za wcześnie ..? Co o tym myślicie? Nie mam żadnych doświadczeń w tym względzie, ale jak mój znajomy opowiada, czego jego córka - pierwszoklasistka uczy się z matematyki i ile jeszcze godzin dziennie muszą poświęcać na naukę w domu, to to napewno nie ma nic wspólnego z nauką przez zabawę. Czy nie stanie się tak i z tymi sześciolatkami, które pójdą do szkoły, czy to nie jest niepotrzebne skracanie dzieciństwa? Wiem, ja też bym chicała żeby moje dziecię było mądre i wykształcone, ale .... nie wiem tak naprawdę, co o tym myśleć... no i czy mamy tyle wykwalifikowanych nauczycieli, którzy by się odpowiednio zajęli takim sześciolatkiem? Czasem wydaje mi się, że w wielu placówkach ta nauka przez zabawę to mit - nawet jeśli chodzi o niektóre przedszkola, które mają ambicję uczyć dzieci angielskiego i innych takich. Jestem oczywiście za, tylko że nie wszędzie jak mi się wydaje takie zajęcia są odpowiednio prowadzone, a nie wszyscy mają możliwość wysłać dziecko do renomowanego przedszkola... no i wogóle, czy nie staramy się za wszelką cenę zrobić z naszych dzieci geniuszy?
Jak myślicie?
Ja jestem przeciwna posyłaniu sześciolatków do szkoły,zdecydowanie!!!Uważam że jest to skracanie dzieciństwa.Po co skracać dziecku dzieciństwo - w końcu to najlepsze lata życia (szkoda, że wiemy o tym dopiero w dorosłym wieku >:().
A jeśli taki sześciolatek nie będzie jeszcze na to gotowy? Jeśłi dzieciak nie jest gotowy na przedszkole, to możemy z tym zaczekać, ze szkołą się już tak nie da... i co wtedy...
Jak myślicie?
Ja jestem przeciwna posyłaniu sześciolatków do szkoły,zdecydowanie!!!Uważam że jest to skracanie dzieciństwa.Po co skracać dziecku dzieciństwo - w końcu to najlepsze lata życia (szkoda, że wiemy o tym dopiero w dorosłym wieku >:().
A jeśli taki sześciolatek nie będzie jeszcze na to gotowy? Jeśłi dzieciak nie jest gotowy na przedszkole, to możemy z tym zaczekać, ze szkołą się już tak nie da... i co wtedy...
Poprostu zwraca moją uwagę taka tendencja, która jak mi się wydaje ostatnimi czasy panuje, żeby ciągle coś przyspieszać - prędzej, wcześniej, więcej... dotyczy to także dzieci - wcześniej do szkoły, więcej zajęc, lepsze wyniki, ciągle coś nowego.... to wszystko dobrze, ale w granicach zdrowego rozsądku...może przesadzam, moje dziecko ma to jeszcze przed sobą. Patrzę jednak na dzieci niektórych znajomych i dziwi mnie, dlaczego tak za wszelką cenę pchają te dzieci ciągle do przodu, mimo, że te dzieci czasem wcale nie są z tego powodu szczęśliwe...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz