sobota, 20 września 2008

Mam talent.

środa, 17 września 2008

Sześciolatki marsz do szkoły. To zly pomysł.

Szanowny Panie Premierze!

Jesteśmy rodzicami dzieci urodzonych w latach 2002 i 2003 oraz młodszych. Prosimy o powstrzymanie reformy mającej na celu posłanie sześciolatków do szkół już w 2009 roku oraz całkowitą likwidację zerówek w przedszkolach.
Nasze szkoły nie są jeszcze gotowe na przyjęcie tak małych dzieci. Już teraz brakuje sal lekcyjnych, pomocy dydaktycznych, placów zabaw. Dzieci uczą się w przepełnionych klasach w systemie zmianowym a świetlice działają na zasadzie przechowalni. Natomiast w przedszkolnych zerówkach dzieci od lat mają wszystko to, co jest im potrzebne zarówno do nauki, jak i do zabawy.
Panie Premierze! Na pewno zgodzi się Pan z tym, że nie można wprowadzać reformy od końca, bez żadnego przygotowania, metodą faktów dokonanych, likwidując jednocześnie to co świetnie się sprawdza. Jako memento warto przywołać, powszechnie dziś krytykowane, wprowadzenie gimnazjów. Reforma proponowana przez minister Hall, zapowiada się niestety podobnie.
Nie jesteśmy przeciwnikami mądrych zmian. Ale bardzo prosimy o wprowadzenie najpierw odpowiednich ustaw, mających na celu stopniowe przygotowanie szkół na przyjęcie sześciolatków. Dajmy czas pedagogom na przygotowanie odpowiednich programów, samorządom na znalezienie funduszy na rozbudowę szkół, dyrektorom placówek na modernizację sal i znalezienie odpowiednio wykwalifikowanych nauczycieli. Prosimy aby nasze wyrównywanie szans i dążenie do europejskich standardów nie odbywało się kosztem małych dzieci. One potrzebują starannej edukacji a nie pospiesznie wprowadzanych, byle jakich rozwiązań.
Z poważaniem
Rodzice

Taki to o to list można przeczytać na pewnej stronie i nternetowej kliknij
Mnie co prawda temat szkoły jeszcze nie dotyczy (jeszcze parę latek), ale dziś rano w telewizji usłyszałam, że planuje się, żeby już sześciolatki szły do szkoły. Najpierw była obowiązkowa zerówka, a teraz to... niby ma być to nauka przez zabawę, ale czy to nie za wcześnie ..? Co o tym myślicie? Nie mam żadnych doświadczeń w tym względzie, ale jak mój znajomy opowiada, czego jego córka - pierwszoklasistka uczy się z matematyki i ile jeszcze godzin dziennie muszą poświęcać na naukę w domu, to to napewno nie ma nic wspólnego z nauką przez zabawę. Czy nie stanie się tak i z tymi sześciolatkami, które pójdą do szkoły, czy to nie jest niepotrzebne skracanie dzieciństwa? Wiem, ja też bym chicała żeby moje dziecię było mądre i wykształcone, ale .... nie wiem tak naprawdę, co o tym myśleć... no i czy mamy tyle wykwalifikowanych nauczycieli, którzy by się odpowiednio zajęli takim sześciolatkiem? Czasem wydaje mi się, że w wielu placówkach ta nauka przez zabawę to mit - nawet jeśli chodzi o niektóre przedszkola, które mają ambicję uczyć dzieci angielskiego i innych takich. Jestem oczywiście za, tylko że nie wszędzie jak mi się wydaje takie zajęcia są odpowiednio prowadzone, a nie wszyscy mają możliwość wysłać dziecko do renomowanego przedszkola... no i wogóle, czy nie staramy się za wszelką cenę zrobić z naszych dzieci geniuszy?
Jak myślicie?
Ja jestem przeciwna posyłaniu sześciolatków do szkoły,zdecydowanie!!!Uważam że jest to skracanie dzieciństwa.Po co skracać dziecku dzieciństwo - w końcu to najlepsze lata życia (szkoda, że wiemy o tym dopiero w dorosłym wieku >:().
A jeśli taki sześciolatek nie będzie jeszcze na to gotowy? Jeśłi dzieciak nie jest gotowy na przedszkole, to możemy z tym zaczekać, ze szkołą się już tak nie da... i co wtedy...
Poprostu zwraca moją uwagę taka tendencja, która jak mi się wydaje ostatnimi czasy panuje, żeby ciągle coś przyspieszać - prędzej, wcześniej, więcej... dotyczy to także dzieci - wcześniej do szkoły, więcej zajęc, lepsze wyniki, ciągle coś nowego.... to wszystko dobrze, ale w granicach zdrowego rozsądku...może przesadzam, moje dziecko ma to jeszcze przed sobą. Patrzę jednak na dzieci niektórych znajomych i dziwi mnie, dlaczego tak za wszelką cenę pchają te dzieci ciągle do przodu, mimo, że te dzieci czasem wcale nie są z tego powodu szczęśliwe...

niedziela, 14 września 2008

Tak bardzo tęsknię.

Dziś mialam zly dzień. Ciągle rozmyslam to o tym, to o tamtym, ale najbardziej rozmyslam o moim śp.Tacie. Łapałam dołki. Cholernie za nim tęsknie. Poryczalam sie w lazience z tej tesknoty,gdy kąpalam Oliwkę. To juz nie pierwszy raz. Do poduchy tez czasami mi sie zdarzy.
Tak bardzo mi go brakuje.
Mój Tato zmarł 03.01.2006r na nowotwór w przeciągu paru miesięcy. Byłam wtedy w 3mcu ciązy. Pamiętam dokladnie dzień,kiedy dowiedzialam się ze moj tato odchodzi,że musimy sie powoli żegnać z nim. To była wtedy wigilia. Ryczalam strasznie.Dzień odejścia też pamiętam bardzo dobrze. Bylam wtedy z Tatą,zreszta wszyscy bylismy, Oliwka tez byla,ale w brzuszku. Mam wrażenie jakby to bylo całkiem niedawno. A Minęło już 2 lata i 7 mcy.Czuję sie jak mała dziewczynka,tęsknię...Tatuś miał wielką wolę życia, łudziłam się, że to wystarczy by pokonać chorobę. Nie wystarczyło...To bardzo trudny okres w moim życiu .
Kiedy ide z Oliwką na cmentarz a staram sie chodzic co tydzien,to zawsze jej mowie po co idziemy,ze idziemy Dziadziusiowi posprzatac, zapalic swiatelko i pomodlic sie za niego. Zreszta ona juz teraz sama wie po co tam sie udajemy.Nauczylam ją tego. Obiecalam Tatusiowi ze Oliwka duzo uslyszy z moich slow o nim. Na internecie zalozylam nawet Tacie internetowe epitafium,gdzie zapalam wirtulany znicz.
Często wyobrażam sobie, że On jest.Siedzi w domu i pali kolejnego papierosa, ogląda tv, snuje sie po domu zaczepiajac swoimi zarcikami mamę, która usiłuje zasnąć na kanapce.Cały czas myslę o tym, a kiedy jestem u Rodziców to mam wrażenie ,że poszedł do sklepu, zaraz wróci, kupi mamie coś dobrego.Dlaczego??? mial dopiero 59 lat.Nie mogę uwierzyć, że już nigdy go nie zobaczę, nie usłyszę,że to jest takie nieodwracalne.Żaloba w sercu trwac bedzie zawsze. Bardzo cierpiał, mam w glowie okropne obrazy ktorych nigdy nie wymarzę Tata był zawsze moim najlepszym przyjacielem, wspaniale sie z nim rozmawiało,zawsze moglam na niego liczyć. Uwielbialam jego poczucie humoru .
Tata miał mi tyle jeszcze rzeczy powiedzieć, nauczyć, pokazać, umiał zrobić doprawdy wszystko był bardzo ceniony przez rodzine, kolegów i sąsiadów, z każdym z łatwością nawiązywał kontakty, nikomu nie odmówił pomocy.. Boże dlaczego go zabrałeś? Czasami  siada mi psychika,  nie moge w to wszystko uwierzyć. Taty bardzo mi brakuje, którego kochałam i kocham z całego serca bardzo mocno mimo, że wiele razy mu tego nie mówiłam, ale myslę, że widzi i słyszy to co pisze, czy mówie  Wiem ,że musze teraz byc silna, pomagać mamie i jak na razie dosyć dobrze mi to wychodzi i musimy nauczyć się żyć bez taty co będzie bardzo trudne. Wciąż myslę o tacie, wspomnienia powracają. Wierze tatusiu, że będziesz z góry ochraniał mnie i mame i calą rodzine, że będziesz pomagał nam przejść cało i zdrowo przez reszte życia.
Bedziesz na zawsze w naszych sercach i nigdy Ciebie nie zapomnimy...
Kocham Cie bardzo [*] Spoczywaj w pokoju..........

piątek, 12 września 2008

Jesień idzie i nie ma na to rady.

Dni coraz krótsze, choć jeszcze słoneczne i w miarę ciepłe, lecz wieczory już chłodem nas otulają, drzewa szybko zmieniają barwy i niestety gubią liście. Każdy ma jakiś wyznacznik nadchodzącej jesieni, poza dla wszystkich ustaloną i narzuconą kalendarzową datą. Dla mnie takim wyznacznikiem w tym roku jest widok z oknami każdego poranka, który w przeciągu zaledwie kilku dni strasznie się zmienia, za sprawą łysiejących drzew...Lubię jesień tylko  za kolory, grzybobrania i kasztany. Nie lubię za pogodę, za to, że mi ciągle zimno, za to że mi ciągle ciemno i chce mi się jeść.
A u mnie za oknem szaro i chłodno,deszcz jeszcze nie pada ale już go czuć w powietrzu.Koniec lata zawsze wpędza mnie w marny nastrój,jestem osobą zdecydowanie ciepłolubną,w upałach jest mi dobrze.Nie znoszę za to ciepłego ubierania.
Dzisiaj mielismy pierwszy tak chlodno jesienny dzień. Podejrzewam ze temperatura za dnia wynosila conajmniej 15C. Wracajac z pracy,otulona w swoja kurtkę,szbyko schowalam sie pod wiate,co by moich krotkich wlosow wiatr nie potargał i czekajac na tramwaj pomyslalam sobie,ze oliwka nie ma żadnej cieplej czapy,a przeciez kapelusika letniego jej teraz nie zaloze. Bedąc w domku rach ciach zjadlam szybko obiadek i pobieglam do sklepu z Oliwką. Kupilam jej bialą czapkę z kwiatuszkami. Oliwka za bardzo nie chciala czapek mierzyc,bo odzwyczaila sie od ich noszenia . Na allegro i przez moja znajomą zrobilam ostatno sporo zakupów dla oliwki. Nakupowalam jej ubran na jesien zime z Nexta. Obecnie czekam na kurtke,czapke i rajstopy. A ile jeszcze mnie czeka.......Musze kupic jej drugą ciepla pizamke,choc juz jedna ma zakupiona przez ciocie w irlandii, kozaczki, rekawiczki,sweterki,body i.t.d . Moglabym wymieniac i wymieniac....lista jest dluga.
Myslę też juz o podawaniu ponownie Oliwce tranu,dla uodpornienia. Mam juz nawet kupiony,stoi w lodówce.Jeszcze sok żurawinowy musze zakupić.
A i przegladajac sobie internet znalazlam bardzo fajny jesienny wierszyk
Jesień blisko
Jesień już się szybko zbliża
I w powietrzu czuć ją już
Chociaż jej jeszcze nie widać
To za progiem jest tuż tuż
Już bociany odleciały
Inne ptaki lecą też
Smutny bez nich jest kraj cały
Nie rozlega się ich śpiew
Dojrzewają już owoce
Gałęzie się od nich gną
Coraz dłuższe mamy noce
Świat przemienia barwę swą
A kiedy równonoc minie
Jesień w pełni będzie już
Babie lato hen pofrunie
A Ty ciepłą kurtkę włóż


pozdrawiam  papa 

poniedziałek, 8 września 2008

Nowy blog.

Hej, mam nowego bloga,ale nie takiego jak ten. Nowy blog bedzie o moich kulinariach. Kiedyś wpadł mi do glowy taki pomysł zeby zalozyc sobie bloga, w ktorym bede mogła wrzucać sobie swoje sprawdzone przepisy. W domu mam pełno karteluszek z przepisami,ktore notorycznie gubię :( no i pomyslalam sobie ze takie cos to nie glupi pomysl hehehe  pozdrawiam gorąco!!!

poniedziałek, 1 września 2008

Ostatnie podrygi lata.


Dzien w skrocie-foto i videorelacja :) A co tam ,ide na łatwiznę... :D