środa, 2 września 2009

Drugi dzień w przedszkolu.

Zaczyna się dramat. Juniorka ciągle popłakuje na samym wejsciu do przedszkola. Pozniej jest juz lepiej. To co przechodze , to przechodzi ludzkie pojęcie :( Buzia w podkówkę, łezki w oczach i tulenie się do mamy i, że nie chce zostać...
Dojezdzając samochodem juz do przedszkola Oliwka juz napominała mi ze nie chce isc do przedszkola. Nie chciala mi wysiąść z auta, trzymala sie kurczowo pasów zebym tylko jej nie zabrala. Wzielam ja prawie sila, ludzie sie patrzyli i widzialam w ich oczach wspolczucie,albo co innego. Mam to gdzies co mysleli, ci co maja dzieci wiedzą, przez co przechodzę i moje dziecko.
Weszlam z nią do przedszkola , jak tylko zobaczyla P. Malgosie byla histeria. Hmmm.... Na salę wprowadzilam ją tez sila, w inny sposób nie moglam tego zrobic. Gadanie, tlumaczenie w holu nie dawalo jakichkolwiek skutkow.Mogłabym tak siedziec na holu z nią, tak do 15 i tlumaczyć. Więc musialam to zrobić........... serce mi sie krajało i czulam sie jak wyrodna matka, zostawiając w taki sposob swoje dziecko.
Kolo godz. 10.00 zadzownilam do pani i dowiedzialam sie ze Oliwka plakala za mną , ze wykrzyczla glosno swoj zal, ktory zreszta slyszalam,ale po krotkiej chwili przestala. Dzis placzu bylo zdecydowanie mniej, niz wczoraj.Bawila sie z dziecmi, zjadla sniadanko, obiadek. A zabralam ją jak wczoraj, czyli po obiadku. I tak do konca tego tygodnia,a od przyszlego z zaliczymy juz lezakowanie. Odbiór godz. 14.15

W tym momencie Matce pęka serce i wpis się urywa....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz