sobota, 12 września 2009

Ogromne zmiany- powrót do pracy

Już 3 dzien mija jak wrocilam do pracy. Jest strasznie. Jestem zarobiona na maxa. Nie wiem w co łapy włozyć. To dopiero 3 dni, a ja juz padam na pysk. Czekam z utesknieniem na weekend,i dlatego tydzien strasznie mi sie dluży. A czekam dlatego, ze w koncu bede mogla sie wyspac i nie przezywać tego co przezywam jak budzę Oliwke. Tak mi jej szkoda. Sluchajcie nie dość ze ja przez to przedszkole , musze wstawac o godzine wczesniej, czyli o 5 rano, to o 5.30 musze zrywac ze slodkiego snu Oliwkę. Normalnie nie mam serca, zeby to robić. Ale muszę , nie mam wyjścia. Z pracy sie nie zwolnie. Ja wstaje o 5, szykuje sie do pracy, najgorsze jest to ukladanie wlosow, strasznie duzo czasu mi to zajmuje. Będe chyba musiala znow powrocic do swoich prostych dlugich wlosow, wtedy nie mialam z nimi tyle roboty. Budzę Oliwkę o 5.30. Idzie mi to opornie, a Oliwce zdecydowanie najbardziej. Nie chce wstawać, daje jej 10 min na przebudzenie, chce polezeć, wlanczam Minimini, zapalam swiatlo na dobre przebudzenie i glosno krzątam sie po domu. Na szybko zaparzam herbatke z cytrynka i miodkiem i usilnie próbuje wcisnąć jej śniadanie,ale nie chce. Nie dziwie, o tej porze to jeszcze jej zolądeczek jest scisniety po nocy. Ubieramy sie szybko, i wio do auta i gniemy do przedszkola. Oliwka jest odprowadzana na godz. 6.30. O tej godzinie jest garstka dzieci, moze 5,6 i jest tez pani dyzurująca ,ktora siedzi z dziecmi na korytarzu pelnym roznych zabawek,hustawek i tam sobie dzieciaczki bawią i czekają do 7 godziny jak przyjdzie ich pani z grupy. A następnie są zabierane do swoich salek. Dzisiaj do przedszkola dalam jej biszkopty, zeby chocia cos zjadla. Martwie sie ze ona nie chce jesc nic w domu, bo sniadanie mają dopiero o 8.30, czyli dwie godziny musi czekac w przedszkolu na sniadanie.Wiec pewnie jest glodna do tej godziny. Tlumacze jej zeby cos zjadla w domku, ale to nic nie daje.
Moze trzeba troche czasu, a wszystko wejdzie na swoj tor. Kiedy jestesmy juz w przedszkolu, przebieram jej obuwie, czasem przebieram w inne ciuchy i odprowadzam do pani. Od paru dni Oliwka za kazdym razem przeciaga nam pozegnania. Co sie juz z nia pozegnam , utule , pocaluje , Oliwka zaraz wola znow z zaplakanymi oczami zeby sie przytulic. Nie chce mnie puscic, wiem ze ona w ten sposob chce przedluzyc nasze pozegnanie w przedszkolu. Zauwazylam takze, ze co chwila wyputuje sie mnie, czy na pewno przyjdzie po nią tata, czy babcia. Potrafi tak w ciagu 1godziny zapytac moze 30 razy.A ja musze jej ciągle odpowiadac, czasami nie mam sily i cierpliwosci zeby ciągle powtarzac. Nie wiem co sie z nia dzieje, pewnie przez te wypytywanie, chce sie ona upewnic , czy oby na pewno ktoś po nią przyjdzie. O matko, mam nadzieje ze to minie.
A tak w ciagu dnia jest OK, bawi sie z dziecmi, uczestniczy w zabawach. Ostatnio nawet mieli lepienie z masy solnej, z plasteliny, czy tez malowanie rączkami. W korytarzu wiszą juz pierwsze ich prace. A co do lezakowania, to wiem ze spi. Nie ma co sie dziwic, skoro tak wczesnie jest budzona. Jest jeszcze cos, co sciska moje matczyne serce. Wiekszosc rodzicow zabiera swoje dzieci po godzinie 15, my takiej mozliwosc jak narazie nie mamy. I kiedy Oliwka widzi,ze jej kolezanki ida do domu, to strasznie sie wtedy smuci. Ponoc wczoraj plakala w przedszkolu na sam koniec dnia, nie mogla sie juz doczekac kiedy po nią ktos przyjdzie. Panie nawet mowily ze z poczatku myslaly ze jej cos dolega, a ona poprostu byla bardzo steskniona. Tak mi jej szkoda, kurcze biedne te dzieciaczki. Czasami narzekalam jak pracowalam na 2 zmiany, ze fajnie byloby pracowac na 1 zmiane od 7 do 15. I tak pracuje, bo chcialam, ale mysle sobie, ze praca zmianowa ma i tez plusy. W ogole prace powinno sie zaczynac od godziny 9 ;-) Niestety, nic nie jestem wstanie zrobić, Oliwka musi sie przyzwyczaić do tego systemu i mam nadzieje ze gładko jej to pojdzie. Mam nadzieje........
Dzisiaj odbierał ja tatus i wiem ze dzisiaj bylo o wiele lepiej, nie plakała. Kiedy tatus przyszedl po nia to bawila sie z innymi dziecmi ;-)
A na sam koniec napisze ze mamy w tą sobote festyn w przedszkolu A`la Meksykanski, stroje mile widziane. Jest prosba do rodzicow aby zrobili jakies wypieki,ktore bedą sprzedawane przez nauczycielki i pieniazki zebrane z wypieków zostana przeznaczone na przybory naukowe do przedszkola. Fajny pomysl co nie???? Podoba mi sie. No to tyle, koncze moje wypociny i ide lulu, bo znow przede mna tylko 6 godzin snu..................... :(((((((((((((((((((((((((

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz