Jak wiecie do Oliwki od ponad roku czasu przychodzi moja sąsiadka,ktora sie nią opiekuje. No i od paru dni odkryłam, że nasza opiekunka kradnie (tzn. fakt, ginęły nam rzeczy drobne, ale nikt nikogo za rękę nie złapał). Kiedy już wiedziałam na na pewno (szczegóły pominę) nie byłam w stanie powiedzieć jej o moim odkryciu,dusilam to pare dni w sobie. Az w koncu miarka sie przebrala. Wrocilam do pracy po urlopie, wracam do domu i zastalam to "coś",tzn.bez tego "czegoś" i zaczelam kojarzyc fakty,ze kiedys cos podobnego juz sie zdarzylo. Wiec wychodzi na to ze Owa Pani juz tak dlugo praktykowala.
No zatrzęslo mna jak to zobaczylam. Pomyslalam sobie "no żeś k.... jego mać to juz jest przegięcie" Jak tak mozna!!! Calą noc nie spałam,walilo mi serce z nerwow, bilam sie z myślami co zrobić w tej syutacji. A przecież wiedziałam, że racja jest po mojej stronie... Oliwka za 9 mcy idzie do przedszkola wiec opiekunki juz nie bedzie potrzebowac, a tak dokladniej to jeszcze tylko 5mcy potrzebujemy opieki, bo przeciez sa wakacje.Fakt, że dzieckiem zajmowała się rewelacyjnie, ale przecież...no i musiałam to powiedzieć.I powiedzialam jej to dzis rano, bez zadneo podniesionego głosu,tylko spokojnie.
Tak jak przypuszczalam, wyparla sie wszystkiego, zaczela mi wypominac jakies rzeczy,typu... "no ja pani nie wypominam,ze jak gotuje obiad to poczestuje Oliwke obiadem,bo ja sie ciesze ze Oliwka je". Ten tekst to mnie zatkal.Powiedzialam jej ze to, ze jak daje wlasne jedzenie to robi z wlasnej woli, bo za kazdym razem kiedy wychodzilam do pracy to mowilam jej ze obiad czy sniadanie dla Oliwki jest w lodówce i to ma jej dawać.Krotko!!! No i rozmowa sie skonczyla na tym, ze Pani Opiekunka oswiadczyla mi ze od przyszlego miesiąca mam sobie szukac nowej opieki.
Po calej tej rozmowie, czulam sie okropnie,jak by wszystko bylo moja winą. Styczen i luty jakos sie przemeczymy, moj idzie na urlop w lutym,bo wyjezdza do Irlandii z Oliwka,wiec luty zleci,ale co dalej...kto sie zaopiekuje moim dzieckiem od marca... nie wiem. Mam nadziejej jakos z tego wybrniemy. Nie wiem czym sie kierowala pani,ale stracila wiele i jestem rozczarowana jej postawą,bo zawsze mogla na nas liczyc, niejednokrotnie jej pomagalismy w ciezkich chwilach,kiedy to np.nie miala pieniedzy na leki, czy jedzenie, a tu prosze, taka odwdzięka. Najgorsze jest to,ze Oliwka będzie musiala sie znow przyzwyczajać do nowej przysłowiowej "babci"( o ile ją znajdziemy),a tak juz byla zżyta z tą obecną i takie byly fajne relacje między nimi.
Tak mi szkoda Oliwki,bo najgorzej ucierpi niestety ONA :((((.
I to na tyle...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz