niedziela, 8 lutego 2009

Cudem uniknełam czołówki,mgła,odwolany lot,mamy Anioła Stróża.


Jestesmy cala 3 w domku. Lotnisko zostało całkowicie sparaliżowane przez mgłę jak mleko. Odwołali wszystkie loty. Kiedy dojezdzalismy do lotniska,Oliwka strasznie krzyczla w aucie,ze chce wracac do swojego domku. Czula widocznie,ze niedlugo sie pozegnamy.Nawet na lotnisko nie chciala wejsc.No ale dala sie przekonać. Kiedy odprawialismy bagaz, w megafonach mowili ze odwoluja lot do Londynu z powodu mgły.Kiedy to uslyszalam, przez chwile pomyslalam ze i moze nasz lot odwolają. A Oliwka chyba zapomniaala o tym wszystkim i biegała po lotnisku z zadowoloną miną. Przyszla chwila pozegnania.  Oliwka mówi do mnie:
-mama idz do auta,a ja bede  lecieć samolotem"
Pomyslalam sobie,skoro tak mowi,to nie bedzie zle.Jeszcze wychodzšc juz z lotniska,kštem oka na nia spojarzalam,to wygladala na taka zadowolonš,szla sobie za ršczkę w podskokach.
Wychodzšc stanełam sobie na parkingu,zeby zobaczyć czy przez tę mgle widać troche pasa startowego.Nie bylo nic widac, poza kawalkiem asfalata. Odrazu pomsylaam sobie,Boże jak ten samolot zamierza wylądować i leciec spwrotem. No 15min minęło, dzwoni moja komórka:
-"chodż wracaj po małą,bo ryczy za tobą"
Jeszcze w sluchawce uslyszalam ze odwołują lot.Odrazu pobieglam do odprawy,gdzie sie znimi zegnalam. Oliwka wybiegła taka zapłakana,odrazu chwycila mnie za ręke i nie chciala puœcic i powtarzala caly czas,ze ona nie chciala lecieć. Po tych co zobaczylam, wiem jak jest duza milosc do matki. Nie sšdzilam ze aż tak moje dziecko jest za mnš.Myslam,ze chętnie poleci. Ale jednak nie.Teraz wiem,ze bylo to glupi pomysl z tym wszystkim. Prawdopodobnie pieniadze za zakupione bilety nam przepadnš, bo z tego co sie dowiedzialam, przewożnik z przyczyn atmosferyczych pieniazkow nie zwraca,  no chyba ze jest z winy przwoznika. I tak bedziemy sie jednak starali o ich zwrot. Nastepna podroż będzie teraz w trojeczke,calš rodzinš, prawdopodobnie w maju :). Tak wiec nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszło.  Nastepna podroż będzie teraz w trojeczke,calą rodziną.
Spogladam teraz przez okno, jest piekna pogoda,swieci sloneczko i ani s ladu mgły,ktora wczoraj caly dzien sie utrzymywala.
Wiodcznie chyba tak musialo być....nie jest nam dane sie rozlaczać. pozdrawiam

Dopisek: 09.02.09
Mialam tego nie pisac, ale napisze cos o czym nie wspomnialam w notce. Tak jak juz pisalam wczesniej, Oliwka strasznie nam krzyczala w samochodzie ze chce wracac do domu. W ktoryms momencie, jadacy przede mną moj tesc, zaczal wyprzedzac auto jadšce pod gorke. Nie wiem co mnie tknęło, ale ja tez zrobilam manewr wyprzedzania. Mialam szyby cale zamazane,mgla do tego i ta gorka. Bylam na przeciwnym pasie, widzialam ze coraz blizej jest samochod jadšcy z przeciwka. Dalam gaz do dechy a auto jechalo wolno. Powinnam zredukować bieg na nizszy zeby bylo większe przyspieszenie. Nie zrobilam tego. Zrobilam to wszystko lekkomyślnie. Do cholery jasnej co mnie tknęlo, nie wiem. Doslownie,mialam przed oczyma normalnie film, ze to juz KONIEC. Cale szczescie ten z przeciwka mial pas awaryjny i mnie ominšł. Gdyby tego pasa nie bylo,to pewnie byla to by moja ostatnia notka. Poplakalam sie normalnie za kierwonica, tez huknelam na meza ze taka szyba i w ogole. Oliwka do tego marudzila ze chce wracac do domu. Dzieki Bogu nic nam sie nie stalo,ale jestem przekonana ze "Ktos" na gorze nad nami czuwa...to z pewnością moj kochany Tato!.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz