Pierwsze wykłady mam za sobą. Za tydzień następne i potem co dwa tygodnie. To męczące, dużo pisania i siedzenia na tych niewygodnych plastikowych krzeselkach, ale zajęcia były ciekawe,oprócz filozofii. Jeden z profesorków zadał nam juz do napisania pierwsza prace na wybrany temat.Podyktowal 15 tematow i dał 5min na zastanowienie sie nad wyborem jednego, bez mozliwości zmiany, podkreslam bez zmiany. Co prawda czasu mam bardzo duzo, bo do lutego,ale juz powoli bede zaczynala ją pisac. Chcialabym zaliczyć te pracę na 5,bo wtedy bylabym zwolniona z egzaminów. Mielismy spotkanie organizacyjne z Pania Dziekan i nietylko. Dziekanka powiedziala ze pedagogika wczesnoszkolna i przedszkolna to jeden z najtrudniejszych kierunków na uczelni, a mianowcie dlatego ze to są dwie specjalizacje i jest więcej godzin. No cóż, i tak sie cieszę, że wybrałam taki kierunek. Podczas wykładów można zaobserwować wiele ciekawych zachowań. Jedni się nudzą, inni pilnie słuchają, jeszcze inni się śmieją, bądź też zawierają jakieś przyjaźnie, a jaszcze inni - tęsknią za kimś. Jednak wracając do tematu; życie studentów zaocznych może być całkiem miłe. Wykłady co dwa tygodnie, Pogoda nie nastrajała optymizmem, lecz uśmiechałam się dalej. Czekał mnie naprawdę ciężki dzień, dwanaście godzin wykładów, raz tylko tylko wyszlam do wc i bylam tylko o jednej bulce,a ja się wciąż głupio cieszyłam. Nasuwa się pytanie - dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta. Bo jestem szczęśliwa.
A tak z innej beczki- Oliwka znów chora, znow uporczywy kaszel,katar i chrypka. Jutro kolejna wizyta u lekarza, wściec sie mozna. Jeszcze niedawno brala antybiotyk i znow chora....Ocipieć mozna, kolejny tydzien bez przedszkola....
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz